Czy ta cała cisza wyborcza to taki syndrom sztokholmski pokomunistycznych ofiar? Popisowcy i inne lewe (lewe lof lof) lubią, gdy aparat państwa trzyma ich za mordę. Lubią, gdy gwałcone jest ich prawo do wolności słowa. Lubią, gdy łamana jest konstytucja - art 54.
A przecież ta cisza nie ma sensu; ludzie ją obchodzą, jak cenzurę za komuny; no bo jak np. samorządowcy teraz namawiając do głosowania, mówiąc, że "twój głos jest tak ważny jak mój", to oczywistym jest za kim agitują. Onegdaj były podawane sondaże dla Golloba i Hampela. Ot taka ta cisza parodia wyborcza.