Mateusz Damięcki
„Dziękuję”
Za pogardę, za pychę, za wasz jad i za ciche, nocą śmierci wyroki wydane, potem z samego rana długopisem adriana podpisane, choć nie przeczytane
za mój wstyd przed zachodem, za ruletkę ze wschodem, za sponsoring spiskowej teorii, za te mordy zdradzieckie, i za groby radzieckie, za pisanie od nowa historii
za szpitale, za szkoły, za teatry, kościoły, za muzea i za telewizję, za jedynkę, za dwójkę za kurskiego, za trójkę i rządowych pojazdów kolizje
za brak perfum i stylu, za garnitur z winylu, za biel skarpet do czarnych sandałów za tandetę, za broszki, za kropeczki i groszki i za gnój wlany do trybunałów
za półtorej miesiąca, żenujące, bez końca form, przypadków i przysłów mylenie, za gardzenie mównicą w kraju, a za granicą za wymowne, sromotne milczenie
za wiatraków demontaż, z rosji węgla kolportaż, mateczniki rżnięte bez litości, kukły Żyda spalenie oraz za przyzwolenie na brunatne marsze wolności
za obłudę, za bierność, za rozpustę, pazerność, za koperty pod toruńskim stołem, za przymykanie oczu na krzyż w dziecięcym kroczu, za małżeństwo ze świętym kościołem
za do skutku obrady, za ubóstwa parady, i za srebrny, podniebny wieżowiec, waszych wszy premiowanie, i marszałka latanie na rachunek ludu, stada owiec
za dyskretne rozmowy w restauracji u sowy, za w sałatce zatęchłą padlinę, za mój świat w misce ryżu, za widelec w Paryżu, za profesor pawłowicz krystynę
za żołnierzy wyklętych, za ministrów rozdętych, za posłanki i posłów do prania, za ten cyrk, kabarecik, za rzecznika praw dzieci co od żłobka śle na polowania
za zabawę sądami, granie misiewiczami za banasia, getback i za skoki, szydła, haki, zasieki i za robienie beki z wyborów, a z wyborcy wywłoki
za mój strach, za bezsenność i za waszą sumienność w programowym łamaniu godności, w wyśmiewaniu człowieka, wszak nie zadrży powieka gdy kopiecie bezbronne słabości
za tragedię zgwałconej, za obietnic miliony, waszą zdradę, waszą prostytucję, za rzucane po równo błoto, brud, syf i gówno w moją Flagę, w moją Konstytucję.
Za to wszystko się kłaniam, przed odrazą się wzbraniam, więcej – leję szampana po brzegi, za to wszystko dziękuję, dzięki wam porządkuję facebookowych znajomych szeregi
jednych łatwiej zapomnieć, innym trzeba przypomnieć, że nie lubię, gdy w twarz mi się spluwa, na odchodne szczekają, bluźnią i ujadają, tak się właśnie nienawiść wykuwa
wiem kto z nich za pięć stówek ser i kilka parówek oddał Polskę złodziejom w niewolę, wiem też komu trzynastka na ofiarę i ciastka odebrała myślenie i wolę
dzięki wam widzę jasno kto jest ślepy, kto zasnął, a kto nadal ma otwarte oczy, i bez cienia zwątpienia chwyta sens powiedzenia, że to pycha przed upadkiem kroczy
dzięki wam wiem na pewno kto jest drzewo, kto drewno, kto jest prawa, a kto lewa ręka, wiem co silne, co marne, wiem co białe, co czarne, dzięki wam moje lustro nie pęka
dzięki wam na ulicy poznam wroga w przyłbicy strachu, wzgardy i w zbroi uprzedzeń, dzięki wam, w tłumie, zawsze przyjaciela wypatrzę, bo swojego rozpoznasz w potrzebie
swój nie pluje, nie klęczy, swój nie flekuje tęczy i nadzieję ma w sercu na skraju, swój ma jasne spojrzenie oraz jedno pragnienie by znów było normalnie w tym kraju
żeby w końcu przestali w żywe oczy łgać, mamić by podłości nie mydlić Polskością byśmy mogli niebawem Prawo znów nazwać Prawem, Sprawiedliwość zaś Sprawiedliwością
jeszcze jedno marzenie już na koniec, przez cienie z mroku w słońce przebija się śmiało aby kiedyś, mój Synku, gdy dorośniesz, kruszynko, „Być Polakiem” aż tak nie bolało.
............................................................................