Ja mam odmienne zdanie. To raczej przychodnie boją się przyjmować pacjentów.Dzwi zamknięte trzeba pukać dzwonić żeby łaskawe panie pielęgniarki raczyły podejść do drzwi. Należało by może im może obniżyć teraz pensje o połowę to może coś by zaczeli robić a nie pozamykani jak w bunkrze siedą i nic nie robią.Nóż się w kieszeni otwiera a może to tylko na mojej dzielnicy tak jest?Może w innych miejscach wszystko działa normalnie?