Wg jednoznacznego i precyzyjnego zapisu konstytucji wybory muszą się odbyć między 10 a 25 maja. Stuprocentowym nadużyciem jest stwierdzenie że ktoś chce "po trupach do władzy". To karta wyborcza decyduje. Nikt nie wie kiedy skończy się pandemia, może być druga, trzecia fala... tymczasem hektolitry pomyj są wylewane za wszelkie decyzje - zarówno gdy są nakładane obostrzenia, jak i gdy są luzowane. Sianie histerii, podczas gdy poczta i kurierzy cały czas działają normalnie, gdy wszyscy odbieramy i nadajemy przesyłki a handel wysyłkowy kwitnie, jest mega obłudą. Obłudą obliczoną na przesunięcie konstytucyjnego terminu na okres nasilenia skutków kryzysu, wzrostu niezadowolenia społecznego, podkreślania jak to "im we władzach jest dobrze a jak wam teraz źle" po to, by zyskać poparcie kosztem rządzących. Nie, nie kocham tej ekipy, tylko pojedyncze osoby są w porządku. Ale wybory są demokratyczne i będą demokratyczne i można je bez histerii przeprowadzić po ludzku. Prezydent w Polsce nie jest od rządzenia. Polsce nie są potrzebne kłótnie i spory lecz sprawne zarządzanie. Po to są wybory, żeby z tego zarządzania rozliczyć.
Dałbym sobie palec uciąć, że gdyby Duda miał teraz 4% , Kidawa 60, a w parlamencie rządziła PO, to "zatroskany o zdrowie Polaków" pan Grodzki, z całą mocą poparłby wybory korespondencyjne, jako najbezpieczniejsze. Nawet durne WHO to potwierdza, a Unia nam się do wyborów nie miesza. Może słabnie wpływ partii liberalnych i socjalistycznych, a może zaczynają się kapować, że ich interwencje mają skutek odwrotny. Co będzie to będzie, należy zachować spokój i rozsądek. W Niemczech takie bunty i rokosze, byłyby nie do pomyślenia.