Do czysciciel - wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałeś to, co napisali inni rodzice. Chyba, że jesteś osobą niepracującą, w związku z tym masz full czasu, żeby z dwójką, bądź trójką dzieci siedzieć i przerabiać materiał i dlatego ci to lotto, że "zdalna nauka" ogranicza się do przesłania kilku zdań informujących, co z dziećmi przerobić, bo zrobisz to z chęcią dla zabicia czasu. Nie wszyscy są niestety tak dyspozycyjni. Są rodziny, gdzie pracuje obydwoje rodziców i nawet jeśli są na pracy zdalnej - to mają wykonywać zadania zawodowe, a nie szkolne. Są rodziny z trójką, czwórką dzieci i teraz siadaj i z każdym się ucz, przy tym zrób swoją robotę zawodową i domową. Oczywiście - na pewno jest juz młodzież samodzielna, która bez pomocy rodziców sobie poradzi, ale są też maluch - zerówka, albo klasy 1-4, które jednak często wymagają pomocy. Gdy dzieci chodziły do szkoły, praca rodziców przy lekcjach ograniczała się do pomocy przy zadaniach domowych, w obecnej sytuacji jest to przerabianie materiału, który był realizowany codziennie w ramach kilku godzin lekcyjnych. Ostatnio rozmawiałam z kolegą z Przemyśla, jego córka ma prowadzone lekcje przez program zoom i dzieci pracują do godziny 13 z nauczycielem. Da się? No da się. Tylko trzeba chcieć. Niestety koronawirus obnażył przykrą prawdę, że nasze szkoły i nauczyciele nie są przygotowani na sytuacje awaryjne. Myślę, że kiedy wyjdziemy już na prostą z tej całej sytuacji, na zebraniach rodziców pojawią się dyskusje na ten temat i może w przyszłości będzie to naprawdę "zdalne nauczanie", a nie "zdalne spychanie obowiązków na innych". Na razie - przykro to mówić, ale do tego się to ogranicza.