Dziwi mnie to wszystko, mamy XXI wiek, zaawansowane technologie, medycyna podobno jest na wysokim poziomie - nie, nie w Polsce, w krajach wysoko rozwiniętych, gdzie nie zabrania się ludziom podejmowania innych terapii, tu określanych ze strachu przed zbyt szybkim wyleczeniem "alternatywnymi" (które są znane od wieków), a dzięki którym chorzy wyciągają się z ciężkich i wyleczalnych chorób - a jednocześnie nie dziwi, wygląda to na klasyczny przykład niedbalstwa na poziomie komunikacyjnym na linii personel-chory czy jak to określa system medyczny "pacjent"... oraz na linii obu podmiotów mających za zadanie ratować życie ludzkie. Naprawdę z zewnątrz, a jestem z zewnątrz, niekorzystająca z systemu medycznego, źle to wygląda. Słowo jednego podmiotu przeciwko drugiemu. A pośrodku przerzucany człowiek.
Nie używajmy określenia "pacjent". Ta terminologia jest ułomna jak ten system medyczny. Chorzy przez to są gorzej traktowani, niegodnie, nie mają prawa się odezwać w swojej sprawie, szukając przyczyn postępujących objawów i odmawiając łykania niczego nie leczących "leków", bo lekarz zaraz ucisza skierowaniem do psychiatry. Chorzy nazywani pacjentami niestety są nimi przez całe życie, tułając się od spechalisty do specjalisty w swojej dziedzinie (i tylko lekarze wykluczeni holistycznie traktują chorych przywracając ich do zdrowia, wiedzą jak sprawić, aby chory uruchomił własny mechanizm samoleczenia!), wysiadując krzesła w poczekalniach. I umierają z etykietką "pacjent". Bo mają cierpliwie (patient) odczekać w kolejce do lekarza lub farmaceuty, żeby płacić za powtarzające się recepty wedle procedur medycznych identycznych dla każdego chorego, bez indywidualnego traktowania.
Określenie "chory" już zawiera w sobie perspektywę powrotu do zdrowia. I tak też ten system medyczny, jest chory, tylko czy znajdzie się ktoś odważny i zreformuje go na korzyść społeczeństwa, ludzi chorych, którzy powinni cieszyć się względnie dobrym zdrowiem, ponieważ choroby, które uważa się za niewyleczalne, leczą się w zasadzie same, tylko po pierwsze "nie szkodzić" i po drugie pierwsze "nie przeszkadzać".