abajurek33 jak zwykle i bezwiednie podsuwa skojarzenia - tak "drżeć mordę" to tylko ten potrafi i za jego przykładem jego "totalsi". Efekte tego jest taki, że na baczność stoi przy rozsiadłym Trumpie
https://static.polityka.pl/_resource/res/path/4e/5(...)
Putin go wypuścił by "drżał mordę", a potem do Izraela pojechał i się zanosił ze śmiechu wśród najważniejszych przywódców świata, a Endriu tylko potwierdził o sobie to, co kiedyś w chwili szczerości powiedział -
"Pochwała niemocy
I prezydent sam to przyznał, wskazując na tylko częściowe podniesienie kwoty wolnej od podatku oraz sprawy frankowiczów. Jednak z wypowiedzi Andrzeja Dudy wprost wynika, że jest bezradny i realizacja tych obietnic zależy od PiS i rządu. Podobnie było z ustawami sądowymi: Andrzej Duda przyznał, że PiS się z nim nie liczyło. - Problem, który tam zaistniał, nie wziął się znikąd; wziął się z tego, że mnie tych ustaw wcześniej nie przedstawiono jako Prezydentowi RP. Ja nie miałem możliwości ocenić ich, nie miałem możliwości co do nich się wypowiedzieć, bo tych projektów mi nie przedstawiono...
To "drżenie mordy" kojarzy mi się z poszczekiwaniem burka na listonosza na rowerze, a w rezultacie i tak "buda!", jak z wycinką w Puszczy Białowieskiej, jak w poprzednim starciu z Izraelem...
Tylko WSTYD i ŻENADA