Przed wojną mieliśmy we władzach w Warszawie dwóch wysoko postawionych krośnian. W dodatku ludzi naprawdę odważnych i wybitnych. Wystarczy przeczytać życiorys Rayskiego. Wszystko zniszczyła wojna i powojenne dziadostwo, ale rozmach z jakim zaprojektowano i zbudowano szkołę lotniczą w Krośnie był imponujący i na najwyższym poziomie europejskim. Nie miał nic wspólnego z dzisiejszą krośnieńską urbanistyczną tandetą i inwestycyjnym minimalizmem. Niestety od dekad nie mamy szczęścia do ludzi, którzy naprawdę coś mogą. Są za to małomiasteczkowe kliki rodzinno-biznesowe, pilnujące interesów i lokalnych karier swoich zepsutych dobrobytem latorośli.