Jak to społeczeństwo może być zdroworozsądkowe, mądre życiowo, samodzielnie myślące, jeżeli daje sobie programować umysł najtańszym jedzeniem. Najtańszym zanieczyszczonym fluorem jak do bólu reklamowane pasty do zębów, krowie mleko dziurawiące jelita i mózg, "święty" chleb z pszenicy oraz ziemniaki zlewane pestycydami podobnie jak rzepak na "olej", bo koncerny muszą zaspokajać swoje potrzeby finansowe, kurczaki hodowlane faszerowane farmacyjnymi chemikaliami, żeby szybko rosły. I wiele innych, półki się uginają od tej żywności pierwszej potrzeby karmiącej fałszem, z wózków zakupowych się wylewa. Wmawia się ludziom, że muszą to jeść i muszą popierać politykę, która rządzi w ich domach, w ich umyśle. Dzięki temu ludzie nie są wolni, z prawem do wolności wyboru. Wybierają zawsze to samo, bezpieczną pełną strachu strefę komfortu. I siedzą w poczekalniach do lekarzy, którzy też nie zaznają tej wolności, gdyż nakłada się na nich przymus wypisywania recept jedna za drugą na rzecz farmacji w zamian za spożywanie produktów reklamowych niejadalnych i narzekają jakie to choroby ich trawią, jak to źle im się żyje. Czy wy się widzicie w takim społeczeństwie? Tyle dobra, aż trudno to znieść...
To nie jest pokarm, pożywienie, to pasza hodująca lud posłusznych wyborców jedynie słusznej ideologii. To produkty reklamowe, wyroby najniższej jakości, wyrabiane do tego momentu, aż odpadną z nich wartości odżywcze, żeby pozornie zaspokoić potrzebę sytości. To produkty wyrabiane masowo i dla mas, żeby mgła umysłowa, zwapnienia szyszynki przesłoniły im prawdziwe intencje tych, co trzymają władzę. Oni ją trzymali nawet wtedy, gdy oficjalnie władzy im nie dano.