Czarnuszka, owszem, ma te wszystkie cenne dla zdrowia właściwości, jednakże chodzi o ekstrakt i olej z niej tłoczony, co potwierdzają badania. Nie o ziarna. Ciężko spożyć ziarna czarnuszki w ilości leczniczej. Nawet po zmieleniu. Co najwyżej po zmieleniu można sobie ukręcić czarną pastę z miodem pół na pół i przyprawami na ból gardła. Tak więc na moje oko, euforia przedwczesna i nieuzasadniona. I jaka sprzeczność się rodzi: czarnuszka antygrzybicza, pieczywo pszenne i żytnie nie dość, że glutenowe upośledzające odporność to zagrzybiające, w dodatku tu na drożdżach. Wartość odżywcza pieczywa zerowa. Aby przywrócić zdrowie ludzie muszą się nauczyć czego nie jeść, z jakiego nawyku i nałogu świadomie zrezygnować. Taka czarnuszka dodana do chleba niczego nie cofnie, nie zagwarantuje, ta czarnuszka daje tylko efekt smakowy, co by socjeta więcej pieczywa spożywała, gdyż ta tendencja jest spadkowa. Koncern piekarniczy już to zauważył, stąd te zabiegi tworzenia coraz to nowych smaków, ludzie mają wspierać biznes piekarniczy, bezwzględnie. A społeczeństwo choruje. Od tego, co regularnie od wielu lat spożywa.
Jeżeli krośnianie szczycą się wyborem smakowitego chleba, to nic się nie zmieni w kwestii wyborów zdrowotnych i żywieniowych, co jest ze sobą ściśle powiązane, nadal będą wysiadywać w poczekalniach przychodni lekarskich. Odstawiając chleb, nabiał, biały cukier (i mięso też - ono nie buduje mięśni, wbrew obiegowej opinii), ludzie po pewnym czasie samodyscypliny zdrowieją, o czymś to świadczy. Idzie taka przysłowiowa baba schorowana do lekarza, który też często okazuje się być babą i choruje nierzadko przewlekle, on mówi, mlaskając drożdżową babę, aby wyzdrowieć musisz babo przestać jeść chleb, zakaz, null, baba więc pokrzywdzona opowiada innej babie co ją spotkało i jak przechytrzyła dziada, jak mi zakazał chleba "tom se bułek nakupiła". Wieść niesie, że nadal tam wysiaduje narzekając na reumatyzm, wątrobę, migreny i otyłość brzuszną.