Każdy wypowiadający się ma sporo racji. W Krośnie wielu wrażliwych i mądrych ludzi po prostu się nie przebiło. Zeszło z nich powietrze albo poszli w świat. Mamy tu za to takich miejscowych "panów". Poznać ich po zaściankowej "bucie" i po stanie posiadania, często nieproporcjonalnie wyprzedzającym ich wiek. Są oni wszędzie i w większości się znają. Majętni i wpływowi tatusiowie zapewnili kariery synalkom, oswajając z rolą przywódcy, towarzystwem oraz ucząc "pańszczyźnianego" stosunku do podwładnych, tzw pracy paluszkiem.
Kadry "zarządzające" mamy najgorszego sortu. Zwykle średnio zdolni i krótkowzroczni, niscy moralnie, ale przekonani o własnej wyższości. Umiejący korzystać z okazji i z pracy innych. Czasem nawet udają chrześcijan, choć są zaprzeczeniem idei chrześcijańskich. Jak to w Galicji.
Są w Krośnie niedobitki ludzi prawych i zdolnych, z pomysłem, młodych i w wieku produkcyjnym. Szkoda ich - jeśli się nie zeszmacą jak reszta kadry w zamian za awanse, popłyną z nurtem przyjmując niesprawiedliwe rozdanie, z czasem podupadając finansowo i psychicznie.
Czy młody prezydent coś zmieni? Mamy pana Solińskiego i co? Przybyło nam parę ułomnych rond, niedokończonych ścieżek rowerowych i kawałek obwodnicy, a to co najważniejsze - leży i kwiczy. Wielkie plany spaliły na panewce. Ulice połatane, kręte i wąskie. Strefy inwestycyjne tak sobie. Lotnisko choć za krótkie jest ale nasze samoloty, najnowsze szybowce i motoszybowce sprzedane. Drzewa zamiast być od dawna sadzone na potęgę - są wycinane. Projekty z budżetu obywatelskiego nie ruszone. Kasy na tory wpuszczone w ziemię - nie załatwiono, chociaż kilka lat temu Unia na kolej dawała miliardy. Nie wyszło. Skomunikowanie Krosna z Rzeszowem - jak było tak i jest - tragiczne. Wstyd kogokolwiek wieźć tą drogą. Wewnętrzna komunikacja jest beznadziejna. Barierą są nie tylko umysły naszych planistów od komunikacji oraz budżet, ale też zakute łby miejscowych pieniaczy, nie pozwalających na ewolucję. Tylko duże, odważne rozwiązania mogą nas uratować. Ale na opór trafia i poszerzona Piłsudskiego i Krakowska, kontrowersje budzi bardzo potrzebny łącznik na estakadach (z całym szacunkiem mini park niewiele ucierpi, a miejsce na duży prawdziwy park miejski i tereny zielone jest po drugiej stronie rynku - na terenach zalewowych). Kiedy i czy w ogóle powstanie dwukierunkowa ścieżka rowerowa z rynku do ronda, czy kapucyni zgodzą się zburzyć część muru...wątpię. Tracę wiarę, że uda się ożywić to miasto. Sąsiady też nie pozwolą. Byle utopić Krosno, co z tego że wraz z nim - samych siebie.
"Rondo" - lokalizacja bodaj najlepsza w mieście, tymczasem zamiast pięknej szklanej high tower, widocznej z daleka nowoczesnej wizytówki Krosna, urośnie coś a la TBS, dostosowane do ohydnego budownictwa wokół.
Prezydent. W Krośnie nie ma łatwej roli. Najważniejsze to mieć bardzo dobre "wejścia" na górze, umieć skutecznie ściągnąć kapitał na infrastrukturę, dużych inwestorów i kasę unijną np. na "wyrównanie poziomów życia". Bardzo pożądane są inwestycje zagraniczne, zarządzane przez obcokrajowców spoza miejscowej kacykowni. Ludzi mamy ambitnych i pracowitych. Nie będą uciekać, aby tylko widzieli, że coś tu się naprawdę zmienia na lepsze. Słyszałem niedawno opinię gości, którzy z Krosna dawno temu wyemigrowali. Poczułem wstyd. Po spacerze przez Wojska do ronda, po przejażdżce Czajkowskiego, Łukasiewicza, Piłsudskiego, po staniu w korkach na Pużaka i zetce, przed wiaduktem przy hucie i przed rondem w Miejscu stwierdzili - "tu to się jednak nic nie zmieniło. No może trochę więcej dziadków na ulicach i za kierownicą".