Jesteście oburzeni brakiem reakcji. To fakt, dziwne jest że w tak ruchliwym miejscu i o takiej porze jeden człowiek zwrócił uwagę na to. Ale pomyślcie czy trzeba az tak ekstremalnej sytuacji żeby zainteresować się drugim człowiekiem? Kiedy ostatnio pomyśleliście o smutnej sąsiadce, o zamyślonym koledze z pracy czy szkoły? Kiedy pomyśleliście o bezinteresownej pomocy dla drugiej osoby? Czy w codziennym biegu macie na to czas? Nie trzeba od razu zbawiać świata, czasami wystarczy chwila rozmowy, zwykłe "Cześć, mam ochotę spróbować nowego ciacha w De-Serze, pójdziesz ze mną?" Proponuję więcej empatii za codzień, a nie tylko w momencie tragedii (lub o włos od niej).