Ciekawe ile miasto wydaje na koszenie i ile dwutlenku węgla tworzy gnijąca po skoszeniu trawa, przecież to jest bezsensowne marnotrastwo zasobów.
Pewnie ta kwota była dość dokuczliwa, jeżeli zdecydowano o innym zarządzaniu pasmami zieleni. Ciekawe też jak duża jest kwota przeznaczona na opryskiwanie miejskich trawników zagrażającymi ludziom i zwierzętom herbicydami wprost od światowego truciciela. Niestety wszyscy odczuwają skutki.
Na Bieszczadzkiej jest taki szerokie pasmo zieleni pomiędzy pasami ruchu w obu kierunkach. O wiele przyjemniej byłoby przejeżdżając tamtędy podziwiać łąkę wysianą z mieszanki nisko rosnących kwiatów, niezasłaniających widoczności. Szczególnie, że mając ku temu możliwości, Leroy Merlin, które z tym pasmem zieleni sąsiaduje i ma wokół swojego marketu trawnik do strzyżenia, nie wykorzystało jego potencjału do zasiania łąki. Przedziwna sytuacja. Jak bardzo przearanżowanie tej pustej zastygłej przestrzeni poprawiłoby promocję tego marketu, skądinąd ogrodniczego.
http://lukaszluczaj.pl/category/laka-kwietna/