Przeczytałem artykuł i chętnie dołożę swoje 3 grosze z perspektywy kogoś, kto działa w branży . Problemem nie jest brak ludzi a brak lokalu, który by miał nowoczesny desgin, był porządnie zarządzany od strony marketingowej oraz miał ofertę przeznaczoną dla młodych i dla nieco starszych - nie mylić z dancingiem. Od momentu, kiedy nieistniejącym "Akwarium" przestała zarządzać kobieta, która była za to odpowiedzialna od początku, Krosno straciło jakąkolwiek rozsądną rozrywkę. Bolączką lokali jest to, że kierują się wygórowanymi ambicjami, pozornym "prestiżem" oraz chęcią zarobku tylko i wyłącznie na samym fakcie istnienia i stereotypie "i tak gdzieś musza iść". Tak - idą, a raczej jadą tam, gdzie co tydzień dba się o klienta orgnizując mu CIEKAWE imprezy tematyczne. Pomijając Rzeszów, bo to inna bajka, podam prosty przykład miasta Sanoka - mniejszy od Krosna a w weekend w piątek i sobotę tłumy w Klubach. Da się? Da się, wystarczy chcieć. Nie oszukujmy się, młodzież tez chce sie pobawić, każdy z nas bawił się od lat młodzieńczych, więc darujmy sobie hipokryzję. A co ma do zaoferowania nasze miasto stricte dla tej grupy? Nic. Zero. Albo ich nikt nie wpuści bo za młodzi, albo nikt im nic nie zorganizuje. A fakty są następujące: Klub nie zadba o młodego - to ten nawet jak skończy lata i dostanie pracę na miejscu, wybierze do imprezowania inne miasto, bo niby z jakiego powodu miałby chodzić gdzieś, gdzie nikt nigdy o niego nie zadbał? No ale tak: wszyscy byli od razu dorośli, nikt nie pił przed 18stką i w ogóle Kopernik też była kobietą. Podsumowując: potencjał ludzki w młodziezy jest, ale dla tej młodziezy nie ma nic ... Amen