Wielki plus z upubliczniania zdewastowanych przez zaśmiecenie miejsc jest taki, że jak dawniej ludzie odwracali głowy mrucząc pod nosem zdartą melodię "no i co mnie to obchodzi? Ja tam nie zrobiłem śmietnika. Co ja mogę? Miasto niech sprząta", tak teraz słychać coraz więcej głosów oburzenia na sytuację zastoju i braku reakcji, coraz większe zainteresowanie tematem śmieci na terenach zielonych, przy traktach pieszych. Mało tego, rzecz zaczyna się od rosnącej świadomości, a to jest nie do przecenienia.
Nasuwają się pytania czy ta kamienica, do której dobudowany jest sklep sportowy (Sarafis, o ile jeszcze tam jest) ma zarządcę/ właściciela? Czy może tył kamienicy należy do kogoś innego. Ponieważ właśnie to wejście do piwnic (?) tej kamienicy wymiotuje odpadami i wygląda jakby było przechowalnią dla meliniarzy lub bezdomnych. Ktoś bowiem pozwolił na gromadzenie się intruzów w tym budynku. Zwierzęta przecież nie piły z plastikowych butelek, nie jadły z reklamowych folii, nie przyniosły ze sobą worków ze śmieciami. Zwierzęta sprzątają po sobie. Ale nie muszą po ludziach.
I na koniec, jak to jest możliwe, że firmy prowadzące na terenie Krosna swoje biznesy mają w głębokim poważaniu odpowiedzialność za dbanie o czystość terenu, którym zarządzają, na którym podejmują klientów... (klientów bardzo łatwo jest stracić), który ma stanowić ich wizytówkę oraz świadectwo zaufania Miasta, z którym podpisali umowę (obejmującą również regularne dbanie o czystość), z którym nadal chcą wiązać plany biznesowe... a pozostawiają za sobą taki smród. Klienci to widzą. W końcu i klienci położą na szali aspekt czystości i zaangażowania w działania pro-ekologiczne.