Moja mama jest nauczycielką, ja mam 15 lat i mogę się wypowiedzieć na ten temat. Widzę ile nauczyciel j. polskiego haruje, żeby uczniowie mogli dobrze napisać egzamin w kwietniu i widzę ile czasu mama poświęca na dobór materiałów, układanie sprawdzianów i całą "papierologię". Podziwiam moją mamę bo śpi po kilka (około 4) godzin dziennie a i tak daje sobie świetnie radę a jej uczniowie osiągają bardzo wysokie wyniki. Bycie nauczycielem to nie jest jedynie 18h pracy to jest praca 24h/7 dni w tygodniu. Zdarza się, że o 23 dzwoni do mamy koleżanka z pracy i coś robią wspólnie. Wychowawstwo to odpowiedzialność za czyjeś dzieci. Wycieczki - cały czas musisz mieć kogoś na oku, wszystko zorganizować to nie jest łatwe. Upilnować 20 dzieci? Już nie jest tak kolorowo, prawda? Dziecko niepełnosprawne w klasie- dodatkowy sprawdzian dostosowany do umiejętności, dodatkowe zajęcia. To wszystko się nie mieści w głowie! Wywiadówki? Wyjazd z domu około 6.40 lub 7.15 (zależy od godziny rozpoczęcia zajęć) i powrót o 20. Oprócz tego ciągłe telefony. Godziny tłumaczenia rodzicom przez telefon, sprawy szkoły. Dzień wolny - "Mam cały stos sprawdzianów do poprawy. Nie pojadę z wami do rodziny". I ciągle obraca się to wokół poprawianie-szkoła-telefony. Ani chwili odpoczynku. Wakacje zaczynają się w połowie lipca kończą około połowy sierpnia. Tak to wygląda a nie naczej. Podziwiam nauczycieli którzy starają się o jak najlepsze wyniki uczniówi o to, by się jak najwięcej nauczyli. Wspieram was i się nie poddawajcie, bo po prostu zasługujecie na godną zapłatę w stosunku do tego, co robicie.