Reakcje ludzi po tym spotkaniu są różne. Różne są na spotkaniu. Ludzie są różni, z różnych środowisk. Tę potrzebę różnorodności w społeczeństwie podkreślał prezydent Gdańska właśnie. Nie ma chęci zrozumienia w czym tkwi błąd Polaków, jest tylko wrzask, widać to w komentarzach na kilku portalach krośnieńskich.
Dlaczego część osób założyła, że to spotkanie miało być milczące. Ludzie muszą rozmawiać. Ze sobą rozmawiać. Siłą rzeczy to jest interakcja, opinie mogą się ścierać. Siłą rzeczy również Paweł Adamowicz, będąc prezydentem, był też związany z polityką. Dlaczego ktoś założył, że spotkania i wiece oraz marsze jakie teraz odbywają się na jego cześć będą absolutnie neutralne politycznie? Nieupolitycznione, jak się mówi. A mówi się kategorycznie niedopuszczalnym słownictwem, ściekiem, wrzaskiem, językiem wymuszania, presji psychicznej.
Dlaczego mają być niezwiązane politycznie, zupełnie oderwane od funkcji, jaką pełnił, od poglądów jakie wyrażał? Wszędzie jest pełno jego wypowiedzi odnośnie tolerancji, wolności, dobra dla ludzi, z której kolwiek strony politycznej by nie byli, ponad podziałami, odnośnie uchodźców i wielu innych tematów społecznych, historycznych. Nie bał się rozmawiać ze zwykłymi ludźmi. Otwarcie rozmawiał i przeciwstawiał się agresji politycznej, nienawiści, będąc przecież celem tych ataków słownych, nakręcających spiralę stacji telewizyjnych i radiowych. A to są ogromne wpływy na odbiorców, wyborców, ludzi, na których tak silnie oddziaływuje przekaz słowny i obraz. Każdy z tych oceniających negatywnie zapewne zgodzi się, że wśród Polaków emocje na tle polityczno-społecznym zabrnęły w ślepą uliczkę, jest tylko ściana i wydaje się, że nie ma wyjścia. Oglądając i czytając różne materiały z różnych mediów każdy "przed i po" tej tragedii wyrobił sobie poglądy wynikające pośrednio z afer i sposobu komunikowania się polityków z ludźmi, z mediami. To oni są na górze, na świeczniku i mają świecić przykładem, a zamiast tego stali się ogniskiem zapalnym.
Paweł Adamowicz zachęcał do kontaktów z ludźmi, do dialogu. Teraz właśnie mamy milczeć? Każdy przez chwilę pomilczał, każdy tyle ile potrzebuje, tego wcale nie wymaga chwila, bo "tak wypada", tylko to jest moment krytyczny, kiedy złość i smutek przygina do ziemi, odbiera mowę, a słowa wyrażające ten smutek i tak już nie pomogą. Ale potem trzeba zacząć rozmawiać i rozwiązywać konflikty. Bo jesteśmy ludźmi, to ludzka reakcja. I jak to teraz będzie, znowu, tak jak 8 lat temu, pozorne zjednoczenie po tragedii, a potem powrót do zażartych monologów?