Ściema jak w starej Galicji. Dobrał się prezes pszczelarzy do pól nawłoci na zakolu Wisłoka. Wokół Dębiny mu mało więc wymyślono ściemę z ulami z odzysku, a tak naprawdę to są zwykłe ule ze styroduru tylko owinięte z zewnątrz blachą perforowaną żekomo z odzysku. Ta blacha to pszczołom tyle daje, że pszczoły mają pancerne ule, ale w zimie ten pancerz odbierze im ciepło. Zajmując to miejsce "wpiepsza" się prezes w pożytki pszczół hodowanych przez pszczelarzy z okolic zakola Wisłoka i efekt tego będzie taki, że ani on ani miejscowi pszczelarze nie będą mieli z tego nic. Wydajność łąk jest ograniczona i niestety ciągle spada. W kręgach pszczelarzy mówi się o tzw "przepszczeleniu" o czym prezes dobrze wie bo jest to temat podnoszony w mediach pszczelarskich, na zebraniach i zarządach kół itp. A ponadto cała ta inicjatywka pośmierduje słodką, ale tanią korupcją. Pozdrawiam wszystkich pszczelarzy i konsumentów miodu.
Kiedyś prawie każdy ksiądz hodował pszczoły i uprawiał ziemię. Teraz tylko Ojciec Dyrektor zbiera miód od swoich wiernych pszczółek.
Jak pszczoły przetrwają zimę w tych metalowych ulach zrobionych z pralek?
Pomysł z pasieką na ZakoluWisłoka znakomity!
Przy okazji zaprzestano bezwzględnego wykaszania naturalnej nadrzecznej łąki.
Jeszcze tylko opanować sytuację niepotrzebnego wjeżdżania samochodami i bezmyślnego śmiecenia i wtedy ten miejski, ale naturalny teren będzie zachwycał i mieszkańców i turystów.
Skromne zbiory, chyba stolicą pszczelarstwa jest jednak bardziej rejon śląska.