Piękne zdjęcie przewodnie do artykułu, wspaniały przekaz. Jasność, świadomość, poszerzanie horyzontów, oświecenie. Gdyby nie jeden szczegół. Co to za książkę rezolutny chłopczyk dzierży w łapkach. Od razu można rozpoznać po okładce, objętości, rozłożeniu tekstu na stronie. Bo tylko tę książkę, bynajmniej nie małą książkeczkę do nabożeństwa, jako pierwszą powinno dziecko wziąć do ręki. Być może to zdjęcie zostało wybrane przypadkowo, niezamierzenie, a święte rodziny się cieszą. To jest lokowanie produktu. Jedynego możliwego dla rodzin, społeczności ukształtowanych religijnie. Potem przychodzi do biblioteki i księgarni mama z dzieckiem i odrzuca wszystkie książki nieświęte, z których dziecko mogłoby czerpać najwięcej wartości, uczyć się życia, które nie zawsze unosi się na skrzydłach anielskich.
-takie krzywe nogi masz od małego?
- nie, od kolan
...