Temat schronów powrócił wraz z wybuchem wojny w Ukrainie. Krośnianie zaczęli dopytywać, czy są w naszym mieście miejsca, gdzie można się ukryć w razie zagrożenia. Urząd Miasta postanowił więc przeprowadzić ich inwentaryzację.
Pracownikom magistratu udało się odnaleźć 10 miejsc ukrycia, przy czym trzeba pamiętać, że do końca nie spełniają one definicji schronu. Te pomieszczenia mogą pomieścić od 600 do 1000 osób. Wymagają jednak odpowiednich przygotowań. Miasto w miarę swoich możliwości planuje je wyremontować i doprowadzić do stanu użyteczności.
Małą liczbę takich miejsc Jarosław Grześków z Wydziału Spraw Obywatelskich i Zarządzania Kryzysowego tłumaczy tym, że w pewnym okresie przestano interesować się budową schronów nie tylko w Krośnie, ale w całej Polsce.
– Jeszcze w latach 60. XX wieku powstawały takie miejsca, ale już w latach późniejszych było ich coraz mniej. Wynikało to z wysokich kosztów budowy schronów oraz świadomości i przeświadczeniu ludności o coraz mniejszym zagrożeniu wojną.
W wybudowanych w latach 60. blokach znajdują się miejsca ukrycia, które mają wzmacniane drzwi, ściany i stropy. – W Krośnie dotyczy to najstarszych bloków przy ulicy Kolejowej i Naftowej, natomiast w budowanych w późniejszych latach blokach z wielkiej płyty nie ma nic poza zwykłymi piwnicami. Nie wspominając już o obecnie powstających budynkach mieszkalnych – dodaje Jarosław Grześków.
Schrony to budowle ochronne o konstrukcyjnie zamkniętej i hermetycznej budowie, które zapewniają bezpieczeństwo osobom i ochronę mienia w trakcie zagrożenia. Są wyposażone m.in. w urządzenia filtrowentylacyjne, szczelnie zamykane drzwi, klapy, wyjścia zapasowe zabezpieczone przed zagruzowaniem, toalety, zbiornik wody pitnej czy prycze do spania.
Mogą być przydatne nie tylko w czasie wojny, ale również pokoju, np. w przypadku zawalenia budynku, uwolnienia toksycznego środka chemicznego czy nawet huraganu. Są też wykorzystywane na cele bieżące, np. jako piwnice lokatorskie, magazyny sprzętu obrony cywilnej czy archiwa. Jednak jakiekolwiek przeróbki powodują utratę przez nich cech budowli ochronnej. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.
Na ul. Kolejowej i Naftowej miejsca ukrycia mieszkańcy zaadaptowali w większości na piwnice – wymagają więc one uporządkowania. Jedno z takich miejsc znajduje się też przy ul. Staszica. - Dawniej mieściło się tam stanowisko kierowania w sytuacjach kryzysowych, czyli pomieszczenie, z którego można było zarządzać miastem podczas zagrożenia. Ten obiekt w pierwszej kolejności planujemy doprowadzić do stanu użyteczności – zapowiada Jarosław Grześków.
Schron znajduje się pod powierzchnią, nie ma w nim okien. Prowadzą do niego stalowe drzwi. W środku jest pięć pomieszczeń: sala konferencyjna, stanowisko dowodzenia, pomieszczenie biurowe, pomieszczenie sypialne wyposażone w łóżka polowe i łazienka. Zmieściłoby się w nim ok. 20-30 osób. Do pomieszczenia doprowadzone są media między innymi: prąd i woda. Posiada on również wentylację, która jednak wymaga przeglądu i odświeżenia.
Po remoncie, za kilka miesięcy, urząd planuje przeprowadzić ćwiczenia obronne polegające na uruchomieniu alarmu przeciwlotniczego i ewakuacji pewnej grupy ludzi do tego schronu.
W trakcie przeprowadzanej inwentaryzacji pracownicy magistratu natrafili też na interesujące odkrycie. Przy ul. Lwowskiej znajduje się budowla z czasów II wojny światowej, która od lat 70. XX wieku była w posiadaniu straży pożarnej. Strażacy użytkowali ją jako magazyn. Dopiero dwa lata temu wróciła ona pod zarząd Miasta.
- Okazało się, że to budowla spełniająca funkcję schronu. Została wybudowana przez Niemców w czasie II wojny światowej. Ma 219 m2 powierzchni, do tego wzmocnione drzwi oraz żelbetowe ściany i płaski dach, który został tak zaprojektowany, aby z powietrza imitować budynek gospodarczy i mylić potencjalnych wrogów. W środku jest przedsionek i punkt strażniczy z dwoma stanowiskami obronnymi przeznaczonymi do umieszczenia karabinów maszynowych – opisuje Jarosław Grześków.
Według nieoficjalnych informacji, przy ul. Lwowskiej w jednej z kamienic mieściła się siedziba wojsk niemieckich i gestapo. - Sądzimy, że Niemcy wybudowali dla siebie schron na wypadek działań militarnych. Na swoje czasy był to bardzo solidny budynek - mówi.
Aby budowla mogła być używana jako schron, trzeba będzie ją wyremontować. – Trzeba udrożnić wentylację, doprowadzić prąd i wodę. Schronienie mogłoby w nim znaleźć ok. stu osób – dodaje Jarosław Grześków.
Podczas inwentaryzacji budowli ochronnych pracownicy Urzędu Miasta natrafili również na pomieszczenia ochronne zlokalizowane na terenie dawnej Szkoły Podoficerów Lotnictwa przy ul. Żwirki i Wigury. Są to pomieszczenia prawdopodobnie powstałe w czasie II Wojny Światowej. Nie były one użytkowane od wielu lat i na chwilę obecną nie mogą pełnić roli schronu. Wymagają one gruntownego remontu oraz dużego nakładu sił i środków.