O rozbudowie cmentarza mówi się od kilku lat. Inwestycja dotąd nie została jednak zrealizowana. Jest o tyle pilna, że kończy się miejsce na chowanie zmarłych. - Gdyby nie to, że jeszcze wykorzystywane są wykupione groby w "zabudowanej" części, już by go zabrakło - słyszymy na cmentarzu.
Jak informuje Ryszard Rachwalski z firmy zarządzającej cmentarzem, rocznie w Krośnie średnio odbywa się ok. 300 pogrzebów. Na rok do przodu miasto zawsze powinno dysponować taką właśnie ilością zarezerwowanych grobów. - Na dzień dzisiejszy wolne są już tylko dwie kwatery, które wystarczą na niecałe półtora roku - mówi.
- Nie zaniechaliśmy działań - zapewnia Piotr Przytocki, prezydent miasta. - Mamy problem z kilkoma działkami, które przylegają do cmentarza. Musi przez nie przebiegać kanalizacja, odwodnienie całego terenu cmentarza. Bez tego sanepid nie odbierze inwestycji. Muszą być spełnione odpowiednie warunki sanitarno-epidemiologiczne - tłumaczy.
Procedura pozyskania tych działek przebiega już w trybie wywłaszczenia. - Mam nadzieję, że niebawem będziemy dysponowali prawem wejścia na ich teren i w drugiej połowie roku przystąpimy już do konkretnych działań - mówi prezydent.
Rozbudowa cmentarza głównie oznacza oczywiście powiększenie jego obszaru, ale nie tylko. Zmieni się również wygląd terenu bezpośrednio sąsiadującego z nekropolią oraz ''placu papieskiego''. Plany sprzed kilku lat nie zmieniły się.
Obok placu, na którym stoi krzyż, powstanie parking na 200 samochodów. Między nim a powiększonym terenem cmentarza powstanie mur, w którym przewidziano stanowiska do handlu kwiatami czy zniczami. Wybudowane zostaną też ogólnodostępne toalety. Cały teren zostanie oświetlony.
Sam plac przy pomniku, o czym informuje postawiona już 4 lata temu tablica, również będzie ogrodzony, otoczony zielenią. Powstaną ścieżki, miejsca siedzące i parking.
Po rozbudowie, powierzchnia cmentarza powiększy się o około 50 procent. Problem miejsca na pochówki w Krośnie zniknie dzięki temu na co najmniej 10 lat. No chyba, że przybędzie chętnych na kremację zwłok i pochówek w urnach, które zajmują przecież nieporównywalnie mniej miejsca niż tradycyjny nagrobek.
- Zmienia się już mentalność - przyznaje Ryszard Rachwalski. - Mamy bardzo dużo zapytań o pochówki z urną szczególnie po takim właśnie pogrzebie. Jak ktoś uczestniczył, wie jak to wygląda, nie ma wtedy żadnych obaw - mówi.
- Sugerujemy kremację. Zachęcamy, żeby chować zmarłych razem z rodziną. Wystarczy w istniejącym grobowcu podnieść płytę i umieścić urnę - kontynuuje. - Wtedy we Wszystkich Świętych mamy tylko jeden grób. Sporo osób korzysta z takiego rozwiązania.
Koszty pogrzebu tradycyjnego i tego z prochami jeszcze są porównywalne. Sama kremacja kosztuje ok. 600 zł. Do tego dochodzi cena transportu ciała, np. do Rudy Śląskiej, gdzie istnieje krematorium, zakup urny i inne koszty związane z całą ceremonią. - Największe oszczędności zaczynają się później - odpada koszt budowy kolejnego nagrobka sięgający tysięcy złotych. A tak, do istniejącego grobu dodaje się tylko kolejną tabliczkę - radzi.
Trzeba pamiętać też o tym, że grób ziemny (trumna leżąca bezpośrednio w ziemi) jest ważny na 20 lat. Po tym czasie, jeśli nie zostanie wniesiona opłata na kolejne lata, należy liczyć się z tym, że w tym samym grobie może zostać pochowany ktoś inny. Wieczyste użytkowanie ma tylko grób murowany (wybetonowana nisza, w której umieszczona jest trumna).
Jak zapewnia prezydent, w projekcie rozbudowy cmentarza pomyślano również o kolumbarium, czyli miejscu na urny z prochami. - Przeznaczony będzie na ten cel również mur, który będzie przebiegał wzdłuż cmentarza od strony obwodnicy i ''placu papieskiego'' - informuje Piotr Przytocki.
- Jak się wybuduje taką ścianę, to na pewno będzie jeszcze większe zainteresowanie - mówi zarządca, podaje przykład Sanoka. - Wybudowano tam ścianę urnową na 80 miejsc i nie ma już wolnych. Planuje się budowę kolejnego takiego muru.
Na temat rodzaju pochówku portal przeprowadził sondaż. Czytelnicy odpowiadali na pytanie: "Czy chciałbyś(-abyś), aby Twoje zwłoki zostały skremowane?". Na blisko 2,5 tys. głosów aż 68 procent wyrażało aprobatę dla takiego pochówku. Tradycyjnej formie wiernych jest tylko 18 procent biorących udział w badaniu.