O najtragiczniejszym miesiącu po II wojnie światowej pod względem liczby zgonów mówi się w całej Polsce. Według danych z Rejestru Stanu Cywilnego w listopadzie w naszym kraju zmarło 64 290 osób. To o prawie 100% więcej w porównaniu do listopada 2019 roku (32 809 osób). Przy czym największy przyrost odnotowano na Podkarpaciu – o 118%.
Dane z naszego regionu nie są najbardziej niepokojące w województwie, ale tutaj także odnotowano gwałtowny wzrost liczby zgonów.
Jak podaje Urząd Stanu Cywilnego w Krośnie, w listopadzie na terenie miasta zmarło 165 osób. W tym samym miesiącu w 2019 roku odnotowano 121 zgonów, a w 2018 roku – 77.
Z analiz danych Głównego Urzędu Statystycznego dotyczących Krosna i powiatu krośnieńskiego wynika, że znaczący wzrost nastąpił już w październiku (o 74% więcej niż w roku poprzednim). Porównując listopad 2020 i 2019 odnotowano ponad dwa razy więcej zgonów (odpowiednio 753 i 368).
Trudno jednoznacznie stwierdzić, że do wzrostu liczby zgonów przyczyniła się epidemia koronawirusa. Jednak dane z sanepidu wskazują, że w październiku i listopadzie COVID-19 zebrał największe żniwo od początku epidemii.
Do końca listopada w Krośnie i powiecie krośnieńskim odnotowano 91 zgonów w wyniku COVID-19 lub chorób współistniejących. Po jednej osobie zmarło w marcu, sierpniu i wrześniu. Natomiast pozostałe 88 zgonów dotyczy właśnie października i listopada.
- Zauważam tendencję, że zdecydowana większość zgonów następuje w domach – mówi Ewa Rajs, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Krośnie.
Być może spełnia się scenariusz, który krośnieńscy lekarze przewidywali w maju (przeczytaj tutaj). - Zdarza się, że ludzie bardzo długo przetrzymują chorobę w domu i dzwonią do nas w ostatniej chwili. Boję się, że na sto osób, które umrze na koronawirusa, będzie tysiąc, które umrze przez brak dostępu do lekarzy – mówił wówczas Andrzej Jurczak, dyrektor pogotowia.
Apelowaliśmy wtedy, że w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia pacjenci nadal są przyjmowani i nie należy zwlekać z telefonem o pomoc.
Jednak na przełomie października i listopada sytuacja w ochronie zdrowia była najcięższa – brakowało lekarzy i pielęgniarek, a przed SOR-em ustawiały się kolejki karetek czekając na przyjęcie (pisaliśmy o tym tutaj). To także mogło przyczynić się większej liczby zgonów.
Obecnie sytuacja w krośnieńskim szpitalu jest opanowana. Przed SOR-em nie ma już kolejek, a żaden z oddziałów nie jest zamknięty. Zdarzają się jedynie czasowe wstrzymania przyjęć z powodu braku wolnych miejsc. Spore obłożenie mają obecnie oddziały: chorób wewnętrznych, gastroenterologiczny i pulmonologiczny. Wówczas pacjenci trafiają do okolicznych szpitali.