Miesiąc temu, dokładnie 29 czerwca br. nieznany sprawca zadzwonił na numer alarmowy 112 i powiadomił, że w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim w Krośnie jest podłożona bomba. W placówce przebywało w tym czasie prawie 400 pacjentów. Dyrektor szpitala nie zdecydował się jednak na ich ewakuację.
Na miejsce zostali skierowani policjanci z zespołu minersko-pirotechnicznego. Dokładnie sprawdzili szpital i okolice, przeszukali wszystkie pomieszczenia. Nie znaleźli żadnych podejrzanych przedmiotów.
W tej sprawie policjanci wszczęli śledztwo. - Rozpoczęła się drobiazgowa analiza śladów, poszukiwanie osób, które mogły mieć informacje o sprawcy fałszywego alarmu - mówi Beata Winiarska z krośnieńskiej policji. Kilka dni temu nastąpił przełom. - Policjanci ustalili, kto postawił na nogi służby ratunkowe w sobotni wieczór, 29 czerwca. Sprawcą jest 40-letni mieszkaniec powiatu krośnieńskiego.
Zatrzymany przyznał się, że dzwonił pod numer 112, by poinformować o bombie w szpitalu. Mówił, że był wówczas nietrzeźwy. Inspiracją jego zachowania była fala alarmów bombowych wywołanych wtedy w całym kraju. Mężczyzna po zatrzymaniu przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Sprawcy grozi kara pozbawienia wolności do lat 8. Prokurator, na wniosek policji, objął go dozorem.