Międzynarodowy konkurs European Cansat zorganizowany został przez Europejską Akademię Kosmiczną. Zadaniem biorących w nim udział drużyn uczniowskich było zbudowanie minisatelity, który wyniesiony na wysokość 2,5 km nad ziemią, zbierałby w czasie opadania dane o ciśnieniu i temperaturze. Zwycięzcy krajowych etapów spotkać się mieli na europejskim finale w Portugalii.
W konkursie wystartowała drużyna KrosCan – ekipa złożona z siedmiu maturzystów z "Kopernika" oraz jednego ucznia z "Elektryka". Prace nad cansatem rozpoczęli w październiku 2016 roku. Chłopcy podzielili między siebie zadania – Mateusz Turowski organizował pracę, Grzesiek Uriasz projektował elektronikę i pisał oprogramowanie dla komputera pokładowego, Grzesiek Klocek zajmował się algorytmiką i programowaniem funkcyjnym, Karol Witusik (uczeń "Elektryka") konstruował licznik Geigera, Andrzej Józefczyk był "majstrem", Tomek Ślemp pomagał przy pracach nad spadochronem, Piotrek Oszer był "człowiekiem od wszystkiego", a Janek Pakuła dbał o PR.
Cansata budowali po godzinach lekcji, w domu. Uczniowie mieli bardzo ambitny plan: oprócz zadań podstawowych minisatelity – mierzenia temperatury i ciśnienia – skonstruowane przez nich urządzenie m.in. mierzyć miało promieniowanie oraz, dzięki spadochronowi o specjalnej konstrukcji, lądować do celu.
Jury konkursu bardzo wysoko oceniało postępy prac nad krośnieńskim cansatem. Uczniowie przechodzili przez kolejne etapy, aż dotarli do najlepszej w Polsce dziesiątki. Finał odbył się w dniach 7-9 kwietnia, na poligonie w Nowej Dębie.
Początek był bardzo pechowy. Konstruowany przez ponad pół roku minisatelita zaginął w czasie lotu próbnego. - Wszystkie cansaty zostały wyrzucone z awionetki, z wysokości 300 metrów. Niestety, nasz wylądował poza terenem lotniska. Szukaliśmy go przez kilka godzin, ale na próżno – opowiada Mateusz Turowski.
Członkowie KrosCanu nie stracili zimnej krwi. Przez noc skonstruowali zastępczego minisatelitę. Do nowej puszki włożyli pożyczone od innych ekip części, a za spadochron posłużyła przerobiona naprędce reklamówka z marketu.
Niestety, tu zaczęły się problemy innej natury. W czasie konkursowego lotu minisatelity wszystkich ekip zostały załadowane na pokład zapewnionej przez organizatora rakiety. Na odpowiedniej wysokości miały zostać wypuszczone. Coś jednak zawiodło i rakieta opadła wraz z canstami.
Jury konkursu postanowiło więc oprzeć swoją ocenę przede wszystkim na locie testowym, raportach z prac nad minisatelitami oraz finałowej prezentacji. Ekipa KrosCanu zajęła bardzo wysokie 4. miejsce, zdobywając wyróżnienie.
- Udział w konkursie traktujemy jako bardzo cenne doświadczenie, którego nie zdobylibyśmy w ramach zajęć w szkole. Przy okazji była to wielka przygoda – oceniają członkowie ekipy. Dla Mateusza Turowskiego, lidera drużyny, ostatnie kilka miesięcy stanowiły dodatkowo cenną lekcję zarządzania zespołem kilku osób. - Nie jest to takie proste jak się wydaje – podsumowuje, nie wdając się w szczegóły.