Motolotnia to rodzaj ultralekkiego statku powietrznego. Składa się ze skrzydeł i wózka, który nieco przypomina motocykl i jest wyposażony w silnik. Nad Krosnem rzadko można je spotkać. Jedynym motolotniarzem w mieście jest Waldemar Bielaska. – Razem z moim przyjacielem Miro ze Słowacji wpadliśmy na pomysł, aby zrobić międzynarodowe spotkanie motolotniarzy i oblecieć cztery kraje – mówi krośnianin.
W akcji wzięli udział piloci z Polski, Słowacji i Czech. Ze względu na obostrzenia związane z epidemią koronawirusa nie mogli do nich dołączyć Węgrzy. W ciągu czterech dni udało im się jednak odwiedzić wszystkie państwa (nad Węgrami wyłącznie przelatując) i pokonać 870 km. –To bardzo długi rajd. Niektórzy robili całą trasę, inni część. Codziennie pokonywaliśmy od 150 do 200 km – mówi Waldemar.
W grupie rajdowców jest 7 samolotów ultralekkich, 2 wiatrakowce i 18 motolotni. Krośnieńskie lotnisko w piątek (11.09) było jednym z przystanków.
Motolotniarze wylądowali ok. 17:00, a na drugi dzień wyruszyli do Słowacji, gdzie zakończyli trasę. – Część osób odwiedziła Krosno po raz pierwszy. Mam nadzieję, że w przyszłym roku powtórzymy akcję – przyznaje organizator.
Piloci w większości znali się z Facebooka, gdzie na co dzień pomagają sobie np. w kwestiach technicznych. - Czesi i Słowacy są bardzo mili i otwarci. To super ludzie – dodaje Waldemar. – Wspieramy się nawzajem, aby rozwijać i propagować ten sport. Kiedyś w Krośnie było więcej motolotniarzy. Mam nadzieję, że to się odrodzi.