Niewielki, jednosilnikowy samolot KR-2 wystartował z krośnieńskiego lotniska około 8:00. Pilot miał problem ze wzbiciem się w powietrze. Samolot stracił moc, nie nabrał odpowiedniej prędkości i zaczął spadać. Wówczas uderzył w latarnię i spadł wprost na posesję jednego z domów przy ul. Zręcińskiej, uszkadzając przy tym ogrodzenie, zaparkowany samochód oraz nieznacznie garaż.
- Piliśmy kawę i w pewnym momencie zauważyłem przez okno lecący nisko, na wysokich obrotach samolot. Miałem wrażenie, że wykonuje mocny skręt i chwilę później było uderzenie – relacjonuje mieszkaniec sąsiedniego domu.
- Dwie sekundy przed wypadkiem widziałem, jak samolot leci bardzo nisko, po czym urwał śmigłem latarnię. Śmigło spadło przed nasz dom. Potem usłyszeliśmy bardzo mocny huk – mówi pan Wojciech, świadek zdarzenia, mieszkający obok.
- Jeden wielki huk w domu. Zobaczyliśmy co się dzieje i wezwaliśmy służby. Pilot powiedział, że stracił moc i możliwość sterowania samolotem – mówi pan Piotr, właściciel posesji. - Straty materialne, czyli samochód, garaż, ogrodzenie, to nic. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
Pilot doznał niewielkich obrażeń. - Wyszedł z samolotu o własnych siłach. Był w stałym kontakcie telefonicznym z wieżą. To bardzo doświadczony pilot z Krosna – mówi Katarzyna Bęben, dyrektor krośnieńskiego lotniska.
69-latka na miejscu opatrzyli ratownicy pogotowia, a następnie zabrali go do szpitala. Na miejsce przyjechały straże i zabezpieczyły teren. - Był drobny wyciek z silnika. Podaliśmy pianę gaśniczą w okolice samolotu, żeby nie spowodował zapłonu – mówi mł. bryg. Dariusz Gruszka, rzecznik PSP Krosno.
Jak ustalono, samolot nie miał wcześniej problemów, latał dużo. Nieszczęśliwy lot był lotem testowym, po dwuletniej przerwie. Monitoring z lotniska zostanie przekazany Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. To ona ustali szczegóły wypadku.