Przypomnijmy. 17.06 nożownik zaatakował kierowcę busa Barbara na dworcu w Krośnie, gdy ten obudził go na końcowym przystanku. O zdarzeniu pisaliśmy tutaj. Napastnik uciekł, a kierowca zdołał wyjść z busa o własnych siłach. - Doznał rany ciętej okolicy potylicznej głowy i klatki piersiowej – mówił lek. med. Tomasz Marosz z Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie.
Tego dnia Klaudia i Julia, tegoroczne maturzystki z Naftówki, jak zwykle przesiadywały na dworcu na swojej ulubionej ławce. – Rozmawiałyśmy, aż nagle zobaczyłyśmy mężczyznę, który wybiegł z busa i krzyczał – relacjonują dziewczyny. Tym mężczyzną był napastnik. – Wokół pojazdu zaczęli zbierać się ludzie. Zainteresowało nas to, więc podeszłyśmy bliżej. Gdy zobaczyłyśmy tego pana całego we krwi, siedzącego na schodkach busa, wiedziałyśmy, że musimy mu pomóc – mówią.
Świadkowie wezwali już karetkę. Jeden z nich, prawdopodobnie inny kierowca, przyniósł apteczkę i starał się tamować krew cieknącą z głowy. - Nikt za bardzo nie wiedział, co zrobić. Najpierw kazano nam się odsunąć, żeby nie robić sztucznego tłumu. Gdy powiedziałyśmy, że mamy kurs ratowniczy, od razu nas dopuszczono do tego pana. Zaczęłyśmy działać automatycznie.
Dziewczyny miały przy sobie rękawiczki ochronne. – Mamy je w każdej torebce – przyznają. Podstaw ratownictwa medycznego nauczył ich w Naftówce Zbigniew Moskal. – Uczę, że zawsze warto mieć przy sobie ustnik do sztucznego oddychania i parę rękawiczek. To, co ćwiczyliśmy na lekcjach, dziewczyny potrafiły przenieść w warunki ekstremalne. Wiedziały, że jeśli nie zatamują tak masywnego krwotoku, to poszkodowany może umrzeć - mówi nauczyciel.
- Działałyśmy na zasadzie wymiany. Gdy jedna tamowała krwawienie, druga rozmawiała z kierowcą, aby nie stracił przytomności. Opatrunki bardzo szybko przeciekały, a pan o mało nie zemdlał. Wszystko działo się bardzo szybko – opowiadają nastolatki.
Ratownicy przyjechali na miejsce w 4 minuty od otrzymania zgłoszenia. - Dziewczyny utkwiły mi w głowie. To od nich przejęliśmy pacjenta. Wiedziały co zrobić, nie bały się i zrobiły to bardzo dobrze. Dzięki nim mężczyzna jest teraz w dobrym stanie – mówi Daniel Wanat, ratownik medyczny.
- Dopiero jak karetka odjechała, dotarło do nas, co się stało. Złożyłyśmy zeznania policji, a potem wróciłyśmy na naszą ławkę. To było wstrząsające przeżycie – mówi Klaudia i Julia.
W poniedziałek (22.06) dyrektor Naftówki Joanna Kubit zorganizowała spotkanie z uczennicami. Poza nauczycielami podziękowania i listy gratulacyjne złożyli także ratownicy medyczni oraz właściciele firmy Barbara, w której pracuje poszkodowany kierowca.
- Takie uczennice to wzór. Jestem z nich bardzo dumny – mówił Zbigniew Moskal.
- Chciałem osobiście podziękować za to, że zachowały zimną krew. Młode dziewczyny, które się nie bały i pomogły uratować życie kierowcy. Bez ich pomocy sytuacja mogła się skończyć tragicznie – dodał Jacek Penar z firmy transportowej Barbara.
Podziękowania Klaudii i Julii złożyła także przez redakcję Krosno24.pl rodzina kierowcy. Gdy tylko poszkodowany wróci do zdrowia, chciałby podziękować im osobiście. - Nasz tato zawdzięcza życie tym dwóm wspaniałym, młodym dziewczynom. Nigdy nie zdołamy się im odwdzięczyć – mówi rodzina.
Teraz nastolatki czekają na wyniki matur i planują przyszłość na wymarzonych studiach. Klaudia chciałaby dostać się do Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu, a Julia wiąże przyszłość z pracą w Straży Granicznej.
Obecnie stan zdrowia kierowcy jest dobry. - Czuję się już lepiej i chciałbym wrócić do domu - mówi. W sobotę (20.06) policja schwytała nożownika. To 34-letni krośnianin. O zatrzymaniu pisaliśmy tutaj.