Mariusz Kus na co dzień pracuje w Muzeum Rzemiosła. Jest malarzem, fotografem i witrażystą.
Pierwszy obraz, przedstawiający Jimiego Hendrix'a, namalował w liceum dla kolegi. Teraz jego prace znajdują się w zbiorach prywatnych w kraju i za granicą (Belgia, Norwegia, Francja, Czechy, Wybrzeże Kości Słoniowej, Kanada).
- Nie mam określonej tematyki obrazów, czekam na natchnienie - mówi Mariusz Kus. Jednak przyznaje, że inspiracją dla namalowanch obrazów bardzo często były fotografie. - Mój ojciec i znajomi dużo fotografowali, więc zdjęcia były dla mnie codziennością. Pewnie dlatego, poza malarstwem, to fotografia stała się moją pasją - tłumaczy.
Z fotografią związany jest także w Muzeum Rzemiosła, gdzie zajmuje się m.in. organizacją Ogólnopolskiego Biennale Fotografii. Zamiłowanie do malarstwa przekazał córce - Agacie Kus, której dzieła zyskały światową sławę. Pisaliśmy o niej tutaj.
W 1986 roku Mariusz Kus ukończył Instytut Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie, zdobywając dyplom z malarstwa w pracowni prof. Mieczysława Hermana. Studia także były dla niego czasem przesiąkniętym fotografią. - Wszyscy myśleli, że w tych ciemniach akademickich wywołuje się zdjęcia koleżanek, a tam powstawały też inne, ważne fotografie - mówi. To właśnie one po latach były punktem wyjścia obrazów - biografii.
- Należę do pokolenia, które - ową najbardziej świeżą, nieskazitelną, pełną entuzjazmu, silnych uczuć, zaangażowania i często buntu - młodość przeżywało od połowy lat 70. do połowy lat 80. Przez całe życie zajmowałem się różnymi rzeczami, różne rzeczy malowałem, ale tematyka czasu po maturze i studiów zawsze chodziła mi po głowie - mówi.
Były to czasy komunizmu i stanu wojennego. Choć wielu, którzy ich doznali, kojarzą się one z szarością i nie niosą dobrych wspomnień, to Mariusz Kus postanowił wydobyć z nich kolory.
W 2015 roku stworzył cykl obrazów pt. "Czerwonym naznaczone", które powstały na podstawie czarno-białych fotografii artysty i jego przyjaciół.
- Przeglądając fotografie, wracając w myślach do przeszłości, odczułem potrzebę nie tylko ożywienia jej, ale przede wszystkim wydobycia barw ukrytych w czarno-białych zdjęciach. Moim zamiarem było przeciwstawienie się szarości - często nieodłącznemu elementowi tamtych czasów. Wydobycie ze wspomnień kolorów - rozumianych również jako uczucia i przeżycia. Bo wtedy było jednak kolorowo - tłumaczy.
Chociaż obrazy przedstawiają sceny z życia znajomych, to pokolenie, które przeżywało młodość w latach 80. z pewnością zrozumie ich przesłanie.
- Wartość dodana tego całego pomysłu jest taka, że z okazji wystawy obrazów ludzie spotkali się po 30 latach i to było najfajniejsze, bo z niektórymi nie widzieliśmy się od zakończenia studiów - opowiada Mariusz Kus.
Przesłanie ukrywa się także w tytułach, które nawiązują do ówczesnych wydarzeń:
Te i kilka innych obrazów, należących do cyklu "Czerwonym naznaczone", można jeszcze zobaczyć w Antykwariacie i Księgarni Zbigniewa Oprządka (ul. Portiusa 4).
Wystawa widnieje tam pod nazwą "A nóż... Kus". - Chodziło o miejsce wystawy, że a nóż, widelec ktoś zobaczy te obrazki, jak będzie odwiedzał Zbyszka - mówi Mariusz Kus.