Gabriel Zajdel ma 40 lat, jest krośnianinem od urodzenia. Uczył się w SP nr 1 w Krośnie, a później w LO w Jedliczu. Wśród dyscyplin, w których poszerzył wiedzę wylicza: finanse i rachunkowość, administracja, bezpieczeństwo i higiena pracy. Ukończył filologię angielską, a także jest inżynierem mechatroniki (to technika, której istotą jest dodawanie rozwiązań elektronicznych do mechanizmów w celu uzyskania możliwie najlepszych efektów głównie w przemyśle motoryzacyjnym).
Na początku kariery zawodowej pracował w lokalnych rozgłośniach radiowych – w Jaśle (Fan), Przemyślu (Hot) i Zamościu (VOX) – we wszystkich zajmował się działami reklamy i PR. - W stacjach radiowych zdobyłem nie tylko doświadczenie medialne, ale także umiejętności pracy zespołowej i kierowania zespołem – opowiada Gabriel Zajdel.
W 2005 roku wyjechał do Wielkiej Brytanii. W Bristolu pracował w więziennictwie jako pracownik biurowy, strażnik oraz tłumacz. - To było cenne doświadczenie. Dowiedziałem się, jak może funkcjonować państwo socjalne. Każdego stać tam na normalne życie, bez względu na wykonywany zawód. Państwo wspiera każdego bez względu na wykształcenie czy też pochodzenie społeczne i narodowe.
Przez 5 lat pracował w dziale eksportu firmy Nowy Styl. - Tam nauczyłem się szybkiej i efektywnej pracy, jak to w korporacji.
Dwa lata temu wraz z żoną założyli Centrum Językowe Cosmopolitan. Uczy tam języka angielskiego oraz informatyki. - Języki obce to jedna z moich pasji, dlatego oprócz języka angielskiego znam język niemiecki i rosyjski. Pracuje także jako tłumacz tekstów specjalistycznych. - Zdarza mi się tłumaczyć i teksty rolnicze i o mechanice. Prowadzi też sklep internetowy - z akcesoriami do oczek wodnych.
Gabriel Zajdel jest związany z lewicą od 12 lat. Działał m.in. w Ruchu Palikota, obecnie jest przewodniczącym Rady Powiatowej SLD w Krośnie. Szefuje także Podkarpackiemu Oddziałowi Stowarzyszenia Współpracy Polska-Wschód. - Nasza organizacja pracuje na rzecz rozwoju współpracy z krajami zza naszej wschodniej granicy. Organizujemy i współorganizujemy różnego rodzaju wydarzenia kulturalne i artystyczne przybliżające kulturę i historię państw wschodnich mieszkańcom województwa podkarpackiego. Nadchodzące wydarzenie to XV Międzynarodowa Noc Nietoperzy w Czarnorzekach.
Publikujemy rozmowę w kandydatem.
Dlaczego zdecydowałeś się kandydować?
- Krośnieński SLD uznał, że powinniśmy wystawić własnego kandydata na prezydenta. Chociażby po to, żeby pokazać, że partia cały czas istnieje na tym terenie i że działamy. Chcę też sprawdzić swoje siły, pamiętając o ciągle wysokim poparciu urzędującego prezydenta. Mój pradziadek Andrzej Seydel był w okresie międzywojennym gospodarzem miasta Krosna i chcę kontynuować rodzinne tradycje.
Twierdzisz, że Piotr Przytocki wygra te wybory. Ale mimo wszystko, dla pewnej grupy wyborców chcesz być alternatywą.
- Gdy rozmawiam z ludźmi, to słyszę: Przytocki nie jest złym prezydentem, nie można mówić, że wszystko robi źle. Ale rządzi już 16 lat i jest już na takim etapie, że powinien przejść na „polityczną emeryturę”. Obserwuję coraz mniejszą aktywność prezydenta jak i całego jego otoczenia. Prezydent Rzeszowa pomimo swojego wieku jest ciągle pełen pomysłów. Widać to gołym okiem w Rzeszowie. Tadeusz Ferenc, również członek SLD, słucha ludzi i otacza się dobrymi doradcami. Moim zdaniem na tym właśnie polega bycie dobrym szefem. Należy słuchać mądrych i doświadczonych.
Przytocki nie jest złym prezydentem, ale powinien już przejść na „polityczną emeryturę"
Jakie zatem są Twoje propozycje. Co chcesz poprawić w pierwszej kolejności.
- Przede wszystkim, obecnie miasto prowadzone jest jak korporacja. Jak biznes, który ma przynosić dochód w każdej dziedzinie. Ale mieszkańcy powinni mieć z tego miasta także korzyści. Brakuje dla nich przyjaznych rozwiązań jak na przykład Smart City. Takie rozwiązania funkcjonują już w Rzeszowie.
Podaj przykłady, proszę.
- Mamy duży zastój w budownictwie społecznym. Budownictwo mieszkaniowe jest skomercjalizowane. Buduje sie prywatne apartamentowce, a młode małżeństwa nie są w stanie sobie na takie mieszkania pozwolić. Dlaczego nie buduje się więcej bloków TBS? Budownictwo społeczne to podstawa rozwoju miasta. Musimy w nie inwestować. Gdy młodych ludzi stać na tanie mieszkanie, decydują się tu pozostać. Zobaczmy, ile kosztuje zbycie partycypacji w TBS na rynku wtórnym – około 50 tys. złotych za mieszkanie o powierzchni 30 m2 (wpłata początkowa to około 20 tys. złotych) to jest jeden z faktów które pokazują jak nadal wielki jest popyt na tego typu mieszkania.
Nadchodzi potężny problem związany z demografią. Społeczeństwo się starzeje, a młodych ludzi jest coraz mniej. Co z tym zrobić?
- Musimy zacząć animować życie społeczne seniorów. Za mało zajmujemy się sprawami starszych ludzi. Pierwszy pomysł, który mam, to doładowania do Krośnieńskiej Karty Mieszkańca. Każda osoba powyżej 60. roku życia dostawałaby pewną kwotę na przykład 300 zł do wykorzystania w miejskich instytucjach. Na obejrzenie filmu w artKinie, spektaklu w RCKP, czy pójście na basen.
To takie miejskie 300+.
- Zdaję sobie sprawę, że to duże obciążenie dla budżetu miasta, ale niektórzy ludzie nie mają na tyle pieniędzy z emerytury, żeby chociaż raz w miesiącu skorzystać z dobrodziejstw kultury. Co więcej, proponuję dla seniorów bezpłatną komunikację autobusową w mieście. Obecnie tylko seniorzy powyżej 70 lat mają darmowe przejazdy MKS. Chcę, żeby wszyscy, którzy ukończyli 60 lat mogli jeździć za darmo MKS-ami. Podobnie z młodzieżą szkolną.
Pieniądze są ważne, ale to za mało, aby animować życie seniorów.
- Osoby w jesieni wieku - szczególnie w okresie zimowym, kiedy nie można pójść na działkę - poszukują miejsca, gdzie mogą się spotykać. To mogą być np. kursy. To nie jest tylko siedzenie i nauka. To przede wszystkim spotkania. Wtedy ludzie się integrują, wspólnie spędzają czas, poznają się. Tu są duże zaniedbania. To, co robi miasto, to wciąż za mało.
Miasto powinno te kursy prowadzić? Jak to zorganizować?
- Jako SLD, chcemy przywrócić dobrą pamięć o czasach sprzed 1989 r. Trzeba przypomnieć, jak na tym polu działało wtedy całe państwo. W Krośnie działała tzw. Praktyczna Pani. Moja babcia się kiedyś tym zajmowała. To był taki miejski odpowiednik koła gospodyń wiejskich. Te panie się spotykały, miały wspólne zainteresowania, rozmawiały ze sobą. To było coś w rodzaju warsztatów dofinansowanych z budżetu miasta. To jest praca u podstaw, która może pomóc w tym, żeby starsi ludzie nie czuli sie osamotnieni, żeby wyszli z domów.
Chcemy przywrócić dobrą pamięć o czasach sprzed 1989 r.
Co z młodymi ludźmi? Jest ich wyraźnie coraz mniej w mieście.
- Młodzież też powinna mieć animowany czas - w podobny sposób. W chwili obecnej jedyne miejsca spotkań to Rynek i McDonald ’s. Dlatego, że nie ma dla nich przyjaznych miejsc. Dla dzieciaków jest wiele zajęć różnego rodzaju, ale one są płatne. Nie wszystkich na to stać. Na przykład w Rzeszowie, dzieci można zapisać na darmowe kursy gry na instrumentach, czy zajęcia z różnych dziedzin. Jako SLD proponujemy też bezpłatne obiady w szkołach. Chcemy też, żeby szkolne świetlice funkcjonowały dłużej. To jest coś, co znam z doświadczenia, bo mam dzieci w wieku szkolnym. To są potężne koszty, ale w niektórych miastach takie rozwiązania już funkcjonują. Nie wspominając już o działającej opiece dentystycznej.
Kwestie gospodarcze. Jak przyciągnąć inwestorów do Krosna?
- Władze miasta cały czas chwalą się strefą inwestycyjną. Ale wszystkie firmy, które tam inwestują są tutejsze. Trzeba stworzyć zespół ludzi przy urzędzie, którzy mówią w językach obcych i znają się na biznesie. Chodzi o to, aby ten zespół próbował nawiązywać współpracę z firmami zagranicznymi, zapraszał do inwestowania, pomagał w sprawach urzędowych. Powstałyby wysoko płatne miejsca pracy. To nie jest tak, że wszyscy wyjechali, tylko nikt nie chce pracować za takie stawki, jakie są oferowane przez lokalnych pracodawców.
Przejdźmy do problemów bieżących, głośnych spraw ostatnich miesięcy. Co sądzisz o ograniczeniu handlu alkoholem w nocnych sklepach?
- Jako SLD zebraliśmy ok. 50 głosów przeciwko ograniczeniom [w sumie głosów na „nie” było ok. 100 – przyp. red.]. Jeśli 300 osób ma decydować o losie całego miasta, to jest to śmieszne. Trzeba cofnąć tę uchwałę.
Sprawa działki dla kościoła.
- Jako prezydent nie zgodziłbym się na taki układ. Sprzedaż działki z rabatem, to jakieś nieporozumienie. Mnóstwo ludzi czeka na mieszkania TBS. To mieszkańcy danego osiedla powinni zdecydować, czy sobie życzą taki obiekt w swoim sąsiedztwie, bo być może dzwon im będzie przeszkadzał.
Wielu mieszkańców mówi – mamy za mało zieleni, wszystko jest betonowane.
- Może nie jest jej mało, ale brakuje nam miejsc do rekreacji. Można by stworzyć fajne miejsca do wypoczynku nad Wisłokiem. Nie chodzi o to, żeby od razu się kąpać w rzece, ale żeby zapalić grilla czy usiąść na kocu.
Masz jakież wady?
- Tak, czasem wszystko chcę zrobić sam, a nie przekazuję zadań innym.
(rozmowa autoryzowana)