ARCHIWUM 1999-2017

Ten numer musisz pamiętać! Ratuje życie

Ile osób nie pamięta numeru "na pogotowie"? Ile głupich połączeń odbierają dyspozytorzy tego numeru? I jak wygląda ich praca od kuchni? Zobacz film.
Redakcja Portalu
W Międzynarodowym Dniu Numeru Alarmowego 112 (czwartek, 11.02) odwiedziliśmy zintegrowaną dyspozytornię medyczną w Krośnie

- Nieprzytomny?! Na pogotowie, trzeba dzwonić na pogotowie! Jaki to był numer? 919? 199? 119? ... - bohaterowie tego wydarzenia sprzed kilku dni, po wielu próbach z różnymi kombinacjami cyfr, ostatecznie wybrali właściwy numer - 999. Zajęło im to jednak kwadrans. Bezcenny kwadrans. Po przybyciu na miejsce, pracownicy pogotowia stwierdzili zgon.

- Według badań odsetek mieszkańców Europy, którzy nie wiedzą, jaki numer alarmowy wybrać w sytuacji zagrożenia, waha się, w zależności od kraju, od 30 aż do 70 procent! - te niepokojące statystyki przywołuje lek. med. Marcin Steliga, koordynator medyczny pogotowia ratunkowego w Krośnie, który potwierdza, że i w Polsce problem ze znajomością numerów alarmowych jest niestety na porządku dziennym.

Marcin Steliga, koordynator medyczny krośnieńskiego pogotowia

Sytuację od ćwierć wieku stopniowo stara się poprawić jeden wspólny dla całej Europy i dla wszystkich służb ratowniczych numer alarmowy 112, którego międzynarodowy dzień obchodzony jest 11 lutego.

- Numer 112 to dobrze pomyślana rzecz - ocenia Marcin Steliga. - Większość krajów Europy ma własne numery alarmowe, różniące się od numerów w innych krajach. Dlatego idea numeru, który byłby taki sam dla wszystkich krajów, jest jak najbardziej słuszna. Zresztą niektóre państwa, np. kraje skandynawskie czy Holandia, całkowicie zrezygnowały już z lokalnych numerów, zastępując je numerem 112.

W Polsce system numeru alarmowego 112 działa w oparciu o centra powiadamiania ratunkowego zlokalizowane w miastach wojewódzkich, w których zgłoszenia przyjmowane są przez operatorów, przygotowanych na obsługę połączeń także w językach obcych (na Podkarpaciu – w angielskim, słowackim i ukraińskim).

Po zebraniu wywiadu, to od nich zależy, co dalej stanie się ze zgłoszeniem. W przypadku połączeń informujących np. o pożarze, do dyspozytorów straży pożarnej trafiają informacje o zdarzeniu, a ci wysyłają na miejsce odpowiednie jednostki. Inaczej jest jednak w przypadku zgłoszeń natury medycznej. Te przekierowywane są do zintegrowanych dyspozytorni medycznych w regionach. Jedna z nich znajduje się w Krośnie i obsługuje obszar sześciu powiatów (Krosno, powiat krośnieński, jasielski, strzyżowski, dębicki i ropczycko-sędziszowski), zamieszkały przez pół miliona ludzi.

Pracownicy zintegrowanej dyspozytorni medycznej w Krośnie odbierają dziennie ponad 300 zgłoszeń. Podczas kilkunastu z nich udzielają wskazówek, które ratują życie, m.in. jak, do czasu przyjazdu karetki, prowadzić resuscytację, czy jak zatamować krwotok

Pracownicy pogotowia proponują jednak, aby w sytuacji, gdy jesteśmy pewni, że potrzebujemy pomocy medycznej, od razu dzwonić na numer 999, który połączy nas bezpośrednio z dyspozytorem medycznym. Jeśli zaś nie mamy pewności, o jakiego typu pomoc chodzi, operator numeru 112 na pewno uruchomi odpowiednie służby.

Odsieje także telefony fałszywe, które wciąż stanowią ogromny problem. W tej grupie zawierają się przede wszystkim połączenia głuche, zrywane po kilku sekundach. Regularnie zdarzają się również te wykonywane przez osoby mające ochotę kogoś zbluzgać lub szukające erotycznych doznań, a nawet takie, w których padają pytania o prognozę pogody. - Kilka lat temu na 100 telefonów pod numer 999, 60-70 to były telefony fałszywe. Dzisiaj wygląda to lepiej, bo jest ich 20-30. To efekt tego, że numery dzwoniących są namierzane, a autorzy takich połączeń są karani. Jednak jak na numer "ratujący życie", te 20-30 to nadal zdecydowanie zbyt dużo - ubolewa Marcin Steliga.

(DI), fot. Damian Krzanowski