O białym busie, jako o uwspółcześnionej wersji czarnej wołgi, pisaliśmy już w 2018 roku. Według legendy jeżdżą nim Rumuni, którzy porywają ludzi, a następnie sprzedają ich organy. Artykuł jest dostępny tutaj.
Ostatnio "biały bus" znowu pojawił się w Krośnie. W poniedziałek (21.10) jedna z uczennic Szkoły Podstawowej nr 15 (Guzikówka) wracała po lekcjach do domu. Szła w kierunku ul. Podkarpackiej. Według relacji jej mamy, koło myjni, przed stadionem na Guzikówce, zatrzymał się biały bus marki Renault Master z dwoma mężczyznami, którzy próbowali wciągnąć dziewczynkę do pojazdu.
- Gdy córka wraca ze szkoły do domu, zawsze rozmawiamy przez telefon. Tym razem też tak było. Pojazd zatrzymał się obok niej i jakiś mężczyzna wyciągnął rękę przez szybę, aby ją chwycić, ale była za daleko. Gdy zaczął za nią biec, uciekła na myjnię. Słyszałam, jak woła o pomoc. Ubrałam kurtkę i chciałam jechać po nią – opisuje pani Justyna.
Według dalszej relacji dziewczynki, mężczyźni przestraszyli się monitoringu i odjechali. – Córka dostrzegła samochód mojej koleżanki, zatrzymała go i przyjechała nim do domu.
Według krośnianki podobna sytuacja miała miejsce w środę (23.10) w Świerzowej. – Za córką znajomej mojej koleżanki też jeździł biały bus. Dziewczynce udało się spisać numery rejestracyjne, które przekazałam policji.
Pani Justyna zgłosiła sytuację do dzielnicowego, a oprócz tego opisała ją na Facebooku, przestrzegając rodziców przed białym busem. Na reakcję nie trzeba było długo czekać.
Informacja rozniosła się po całym mieście lotem błyskawicy. Pojawił się strach u rodziców i dzieci. O zdarzeniu pisał jeden z lokalnych portali, posługując się alarmistycznym i sensacyjnym tytułem, a dyrektor szkoły, do której uczęszcza dziewczynka, zwrócił się do policji z prośbą o wyjaśnienie i zweryfikowanie zdarzenia. W planach miał nawet spotkania z policjantami odnośnie zasad bezpieczeństwa w takich sytuacjach.
To wszystko byłoby właściwe, a informowanie o takich zdarzeniach potrzebne, gdyby były one prawdą. Policjanci sprawdzili monitoring, który udostępnił im właściciel myjni. Okazało się, że całe zdarzenie zostało mocno nadinterpretowane przez dziewczynkę.
- Policjanci przeprowadzili szereg czynności w tej sprawie. M.in. przeglądnęli zapis monitoringu, który nie potwierdza zaistnienia jakiegokolwiek niebezpieczeństwa dla dziecka. Zebrane informacje nie potwierdzają również wersji zdarzeń rozpowszechnianej w mediach społecznościowych, jakoby dziecko miało paść ofiarą przemocy lub usiłowania popełnienia innego czynu zabronionego - informuje kom. Paweł Buczyński, rzecznik krośnieńskiej policji.
Owszem, był biały bus i mężczyzna, ale zabrakło pogoni i próby porwania. Jak się dowiedzieliśmy, pojazd niefortunnie zatrzymał się obok maszerującej chodnikiem jedenastolatki i wysiadł z niego mężczyzna, który… po prostu sobie poszedł, nie nawiązując kontaktu z dzieckiem. Świadkowie, którzy widzieli całą sytuację, nie zauważyli niczego niepokojącego.
Nie wierzmy we wszystko, co pojawia się w mediach społecznościowych, bo jak sama nazwa wskazuje, to amatorski środek przekazu (pisaliśmy o tym tutaj). Najpierw weryfikujmy informacje, zanim puścimy je dalej w eter.
I chodzi tutaj nie tylko o dorosłe osoby, które bez weryfikacji nie powinny wierzyć we wszystko, co mówią dzieci, ale także o portale, które powinny rzetelnie informować mieszkańców, a nie rozprzestrzeniać niesprawdzone wiadomości wzbudzające niepokój. Czytajmy profesjonalne lokalne media, które mają możliwość sprawdzenia takich zdarzeń. Inaczej możemy stworzyć kolejną "miejską legendę".