Zabawny dialog, choć o poważnych sprawach finansowych, można było usłyszeć na ostatniej sesji Rady Miasta (30.11).
Radni debatowali o podwyżce podatku od nieruchomości na rok 2024, pisaliśmy o tym tutaj. Była ona uzasadniana nie tylko inflacją, ale także ciągłym ubytkiem w budżecie miasta, który został spowodowany tym, że w ciągu ostatnich lat rząd PiS odbierał gminom część dochodów.
Krzysztof Babinetz (PiS) był przeciwny tej podwyżce, bo uważał, że środki na zwiększone potrzeby miasta można znaleźć gdzie indziej, a nie ze zwiększonych wpływów z podatku od nieruchomości. Nie zaproponował alternatywnego źródła, nie zasugerował też, które wydatki należy ciąć.
Przestrzegał też przed nowym rządem (chociaż w chwili wypowiadania tych słów, na powołanie rządu liczył jeszcze premier Mateusz Morawiecki): - Nie będzie cudów. Przeliczycie się tymi wszystkimi zapowiedziami, które słyszymy od kilku miesięcy.
Prezydent Krosna Piotr Przytocki przypomniał mu obietnicę z kwietnia br., kiedy radny mówił: "Krosno nie będzie pozostawione same sobie. W odpowiednim czasie przyjadą do Krosna odpowiednie osoby i coś dobrego z tego wyniknie. Nie będę mówił jakichś nazwisk i terminów, ale proszę być spokojnym". Pisaliśmy o tym tutaj.
Przytocki odniósł się do tych słów: - Obiecywał pan tutaj gościa z rządu na białym koniu, który przywiezie pieniądze, które ukradł nam rząd PiS-u. Ja do dzisiaj się nie doczekałem nawet woźnicy, a co dopiero sań, w których miał przyjechać ten właśnie gość z prezentami dla Krosna. Prezydent wyliczał, że były premier Morawiecki zalegał Krosnu 12 mln zł za ubiegłe lata, a za bieżący rok ok. 20 mln zł.
Krzysztof Babinetz przyznał, że do Krosna miał przyjechać prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale spotkanie z nim odbyło się w końcu w Rzeszowie. Radny PiS bronił się, że miasto Krosno otrzymało jednak od rządu 32 mln zł (magistrat upominał się o 44 mln zł).
Prezydent wyjaśniał mu, że to pieniądze na inwestycje, a nie na wydatki bieżące. Dodał też, że Krosno było ignorowane, a największe środki płynęły na Podkarpaciu do Stalowej Woli (prezydentem jest tam działacz PiS).
Do dyskusji włączył się kolejny radny PiS Paweł Krzanowski. Pytał prezydenta: - Czy podczas tak długoletniej prezydentury wszystko wyszło panu tak jak Wąskiemu, czyli że jest Debeściak? Jest pan Debeściak? - nawiązywał do polskiego filmu "Killer-ów 2-óch" z 1999 roku.
Fragment filmu Killer-ów 2-óch:
- Czy czegoś pan żałuje czy nie? - dopytywał radny Paweł Krzanowski. Przyznał, że PiS popełniało błędy: - Takie jest życie.
Prezydent odpowiedział mu tylko, że żałuje "zbyt dużej ilości godzin poświęconych na pracę w kontekście życia prywatnego".
Cały dialog trzech panów można obejrzeć tutaj:
11 grudnia 2023 roku Sejm wybrał nowego premiera polskiego rządu. Został nim Donald Tusk, lider Koalicji Obywatelskiej. W exposé, czyli planie pracy nowego rządu, które wygłosił 12 grudnia (wtorek) zapowiedział, że nowa koalicja rządząca naprawi finanse samorządów lokalnych i "będzie się dzieliła odpowiedzialnością, środkami, decyzjami i władzą z samorządem terytorialnym każdego szczebla":
- Muszę wspomnieć o powrocie do Polski samorządnej. Niszczyliście samorząd terytorialny na różne sposoby. Poprzez centralizację, poprzez rozdawanie pieniędzy po „uważaniu”. Mam teczkę z raportami z setek polskich gmin, dziesiątek powiatów i wielu województw o tym, jak niesprawiedliwie, jak partyjnie, jak stronniczo dysponowaliście środkami - mówił do polityków PiS.
Uczyniliście prawie wszystko, aby odbudować model władzy centralistycznej.
Chcieliście wyrzucić na śmietnik historii ideę prawdziwego samorządu, gdzie ludzie autonomicznie w swoim miejscu zamieszkania decydują o swoim życiu.
- Władza centralna jest od tego, żeby pomagać, żeby ułatwiać, a nie żeby narzucać własną wolę. Bogu dzięki, dzisiejsza koalicja rządowa, będzie koalicją, która będzie dzieliła się odpowiedzialnością, środkami, decyzjami i władzą z samorządem terytorialnym każdego szczebla - ogłosił Donald Tusk.