LUDZIE

Krośnianin oddał rekordową ilość krwi. To aż 117 litrów w ciągu 42 lat!

Stanisław Leśniak, mieszkaniec Krosna od ponad 40 lat jest dawcą krwi. Do tej pory 64-latek oddał ok. 117 litrów tego życiodajnego płynu. To jeden z najlepszych wyników, który mógłby trafić do księgi rekordów Polski.
Anna Kania
Honorowi krwiodawcy mogą korzystać z pewnych przywilejów. Np. mogą zostać obsłużeni bez kolejki w aptece czy u lekarza. Część leków jest też dla nich bezpłatnych
Damian Krzanowski

W styczniu przyszłego roku Stanisław Leśniak po raz ostatni odda krew. Kończąc 65 lat przejdzie na zasłużoną „emeryturę” honorowego dawcy. Przygoda z oddawaniem krwi rozpoczęła się dla niego 42 lata temu. Mając 22 lata zatrudnił się w hucie szkła przy ul. Tysiąclecia w Krośnie.

- Byłem młody i nie przysługiwał mi urlop, więc zdarzało mi się opuścić swoją zmianę. Kolega poradził, żebym został dawcą krwi, aby uniknąć konsekwencji – przyznaje pan Stanisław. – Tak to się zaczęło i wcale tego nie żałuję.

Gdyby teraz musiał podjąć decyzję jeszcze raz, nie zawahałby się, ale jego motywacja byłaby już inna. - Ważna jest pomoc innym w potrzebie. Każdy z nas może potrzebować krwi w pewnym momencie swojego życia.

O KRWIODAWSTWIE:

Przez kolejne lata pan Stanisław systematycznie oddawał krew najpierw w punkcie pobrań przy starym szpitalu na ul. Grodzkiej w Krośnie, a następnie w nowym szpitalu przy ul. Korczyńskiej.

Nie zrezygnował z oddawania krwi nawet w pandemii. – Było ciężko, przychodziło zaledwie kilka osób, trzeba było przestrzegać kilku zasad, a zapotrzebowanie na krew było spore – mówi. Tylko raz w życiu miał przerwę od krwiodawstwa z powodu złych wyników.

Pan Stanisław należy do Klubu HDK Krosno Glass i co 10 oddanych litrów krwi otrzymuje pamiątkową szklaną kulę. Ma ich już ponad 10
DAMIAN KRZANOWSKI

Zazwyczaj oddaje pełną krew, sporadycznie zdarzyło się, że oddał tylko osocze. Przy oddawaniu zawsze ma jedną zasadę: nigdy nie patrzy, jak pielęgniarka wkłuwa mu igłę w ramię.

Jak wygląda pobranie krwi? - Na początku trzeba się zarejestrować. Później pielęgniarka pobiera z palca krew, która idzie do badania. Jeśli wynik jest w normie, a do tego ciśnienie i temperatura są w porządku, to wypełnia się ankietę. To ok. 30 pytań, m.in. o zagraniczne podróże czy przebyte infekcje. Po pozytywnie przeprowadzonym wywiadzie u lekarza, dawca może oddać krew.

Trudno przeliczyć, ile osób skorzystało z krwi pana Stanisława, bo każdy człowiek ma inne zapotrzebowanie. Łącznie do banku krwi przekazał do tej pory ok. 117 litrów. To spory wynik, który mógłby zostać uznany za rekord Polski. Ten należy obecnie do Andrzeja Lisa, mieszkańca Starego Sącza, który do 5 grudnia 2022 roku oddał łącznie 100 litrów krwi pełnej.

Krew w ilości 450 ml jest pobierana z żyły przedramienia. Po każdym oddaniu dawcy otrzymują posiłek regeneracyjny o wartości kalorycznej 4.500 kcal, czyli 9 tabliczek czekolady. Pan Stanisław chętnie dzieli się nimi ze swoim wnukiem
DAMIAN KRZANOWSKI

Panu Stanisławowi do krwiodawstwa udało się zachęcić kilka osób. – Namówiłem m.in. mojego zięcia, który bał się igieł. Teraz oddaje krew już 10 rok. Ukłucie jest podobne do ugryzienia bąka. Później ręka pracuje, krew leci, waga chodzi.

Dzięki swojej krwi pomagał nie tylko obcym osobom, ale także bliskim. Gdy wiele lat temu jego szwagier ciężko zachorował i była mu potrzebna szybka transfuzja krwi, pomógł mu pan Stanisław. Jest uniwersalnym dawcą, bo ma grupę krwi 0.

Takich osób jak krośnianin na Podkarpaciu jest niewiele. – Na ostatnim zjeździe krwiodawców w Rzeszowie było 19 osób, które oddały ok. 100 litrów.

Krośnianin przez wiele lat pracował w zestawiarni huty. – To było serce huty, gdzie robiliśmy wsady do pieca. Spoczywała na nas największa odpowiedzialność, bo z przygotowywanych przez nas mieszanek powstawały wszystkie szklane rzeczy
DAMIAN KRZANOWSKI

Pan Stanisław zaznacza, że na temat oddawania krwi krąży wiele mitów, które zniechęcają potencjalnych dawców. – Na przykład niektórzy uważają, że jak oddaje się krew, a później przestaje, to coś złego zaczyna się dziać z naszym organizmem. Kilku moich kolegów z różnych przyczyn przestało być dawcami i nic się z nimi nie dzieje. Po prostu to zwykła plotka.

Krośnianin przyznaje, że często też brakuje respektu innych osób dla krwiodawców. – Jeden pan zarzucił mi, że taką książeczkę honorowego dawcy krwi mogłem sobie wziąć od kogoś, bo nie ma w niej zdjęcia – podaje przykład.

Przed panem Stanisławem jeszcze tylko kilka pobrań. Gdy w styczniu ukończy 65 lat, krew będzie mógł oddać tylko komuś z rodziny.