W środę i czwartek (25-26.10) w Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się uroczystość wręczenia medali za Wieloletnie Pożycie Małżeńskie jubilatom, którzy na ślubnym kobiercu stanęli w 1972 roku. Medale i słowa uznania od prezydenta Krosna przyjęła rekordowa liczba par – 109.
- Chcę Państwu podziękować za 50 lat wspólnego pożycia małżeńskiego w Krośnie, za pracę i wkład wniesiony na rzecz rozwoju tego miasta. Krosno dzięki Państwu się zmieniało i zmienia na lepsze. Dziękuję za ten trud i następne pokolenia – mówił Piotr Przytocki.
Jubilatom pogratulowała także Ewa Rajs, kierowniczka USC:
- Nazwy rocznic symbolizują trwałość i siłę związku małżeńskiego. Pierwsze z nich nawiązują do niezbyt trwałych materiałów. Z czasem jednak surowiec przypisywany poszczególnym latom i rocznicom zmienia się na bardziej szlachetny, elegancki, wartościowy i drogocenny. Owa ewolucja oznacza dojrzałość związku małżeńskiego i większą świadomość wzajemnych relacji. Bo już oto jako mąż i żona przebyli wspólnie długą drogę, szlifując swoje małżeństwo niczym cenny kamień. Nazwa Złote Gody to nieprzypadkowe określenie 50. rocznicy ślubu.
Złoto w tym przypadku symbolizuje niezniszczalność. Stanowi symbol bogactwa, szlachetności i ponadczasowego piękna. Nic dziwnego, że to właśnie tym kruszcem określa się 50-lecie harmonijnego pożycia małżeńskiego.
Kierowniczka kontynując życzenia mówiła: - Wzbogacajcie kolekcję Waszej cennej życiowej biżuterii o kolejne kamienie szlachetne - szmaragdy, diamenty ì brylanty.
Na pytanie jaka jest recepta na tak długi związek, jedna z par na sali odpowiedziała, że tajemnic się nie zdradza. Jakich rad jeszcze udzielili jubilaci?
- Trzeba być tolerancyjnym, to podstawa, żeby te 50 lat przetrwać. Każdy z nas ma jakieś zalety i wady. Trzeba do nich podchodzić z uśmiechem. Teraz szkoda życia na fochy. Po tylu latach żyje się bardziej zgodnie niż za młodu. Nie robi się problemów z drobiazgów – przyznają Maria i Marek Jędrzejczykowie.
- Rożnie nam minęło te 50 lat. Było pod górkę i z górki. Mamy dzieci, wnuki. Z czasem wszystko się dotarło, teraz jest idealnie. Najważniejsze, żeby zdrowie było.
- To wzruszający dzień, tym bardziej, że przeżyliśmy już dwa historyczne, mocne wydarzenia: rok 1989 i 2023. Historia toczy się kołem, my jesteśmy świadkami i uczestnikami - mówią Krystyna i Krzysztof Czarnowscy. – Minęło szybko, ale szczęśliwie. Byliśmy wtedy bardzo młodzi - 21 lat. Mamy trzech wspaniałych synów, synowe i wnuczęta. Był czas na wychowanie dzieci, na dojrzewanie dorosłe i teraz jest już czas na odpoczynek, cieszenie się sobą, zwiedzanie świata – dodają.
Danuta i Ryszard Orzechowscy wspomnieli dzień swojego ślubu: - To był śliczny dzień, 8 lipca 1972 roku. Mieliśmy 20 lat, braliśmy ślub na Rynku, "pod zegarem". Kiedyś w tym samym dniu był ślub cywilny i kościelny. Duże wesele, 120 osób, orkiestra. Przyjęcie było w "Zgodzie", czyli na sali w Cechu Rzemiosł. Tam się odbywały wesela. Obok było "Kasyno", z którego zamawialiśmy jedzenie. Dużo rzeczy przygotowywaliśmy sami w domu, sąsiadki robiły sałatki.
Małżeństwo opowiedziało także o sukcesie swojej relacji: - Kłócimy się, ale się przepraszamy. Mamy sprzeczki, bo to normalne, ale nie znamy cichych dni. Po pięciu minutach przepraszamy się i sobie przebaczamy, a już na pewno pod wieczór jesteśmy przeproszeni.
Wszystkie zdjęcia dostępne są tutaj.