Godzina 1:30. Dyżurny policji odbiera telefon od 14-latki, która twierdzi, że w jej domu przy ul. Stapińskiego wybuchła awantura. Jednak policjanci, którzy przyjeżdżają na miejsce, zamiast rzekomej kłótni, zastają pięć osób podtrutych tlenkiem węgla.
- Drzwi otworzyła zgłaszająca - 14-letnia dziewczynka, która zaraz po tym osunęła się policjantowi na ręce i straciła przytomność. Funkcjonariusze weszli do mieszkania i zauważyli, że rodzice znajdują się w niepokojącym stanie, który jak się okazało, był spowodowany działaniem tlenku węgla – relacjonuje podkom. Paweł Buczyński, rzecznik krośnieńskiej policji.
W domu policjanci zastali pięć osób – dwoje dorosłych w wieku 42 i 41 lat oraz troje dzieci, wspomniana 14-latka oraz 9-letni bliźniacy – chłopiec i dziewczynka. – Funkcjonariusze przewietrzyli pomieszczenie i wezwali na miejsce ratowników i strażaków – dodaje rzecznik.
Strażacy po przyjeździe wykonali badania. Mierniki pokazały wysokie stężenie tlenku węgla, czyli czadu – cichego zabójcy. – Cała piątka miała wyraźne objawy zatrucia: bóle głowy, wymioty, a także lekkie utraty świadomości. Zostali przewiezieni do szpitala w Krośnie i Brzozowie – informuje mł. bryg. Dariusz Gruszka, rzecznik prasowy krośnieńskiej straży pożarnej.
Budynek jest opalany piecem gazowym. Według strażaków prawdopodobnie do potrucia doszło w wyniku nieszczelności, która powstała przy kominku. – Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i przewietrzeniu całego budynku. Po wygaszeniu pieca i wywietrzeniu pomieszczeń, pomiary wróciły do normy.
W tym przypadku od tragedii był tylko krok.
To był taki ostatni moment. Dziewczynka bez dwóch zdań uratowała życie całej rodzinie
– mówi podkom. Paweł Buczyński.
Strażacy przestrzegają, że trzeba dbać o szczelność i drożność przewodów wentylacyjnych oraz sprawność urządzeń, które mogą emitować tlenek węgla. – Warto również zamontować czujniki tlenku węgla w pomieszczeniach, nie zatykać kratek wentylacyjnych – dodaje mł. bryg. Dariusz Gruszka.