Dla Waldemara Wilusza rysowanie i malowanie zawsze było ważną częścią życia. Próbował różnych technik i stylów. Po dłuższej przerwie w tworzeniu trafił na markery i to był strzał w dziesiątkę. - Postanowiłem nauczyć się rysowania nimi, bo zawsze mnie fascynowały. Zacząłem szukać informacji na ich temat w Internecie, oglądać tutoriale oraz czytać różne artykuły. Kupiłem zestaw i powoli się rozwijałem – wspomina.
Na początku tworzył portrety, ale bardzo szybko z nich zrezygnował na rzecz swojej drugiej pasji – zabytkowej motoryzacji. Zaczął rysować motocykle i samochody. – Polska motoryzacja jest bardzo bogata i różnorodna, ale też bardzo smutna i pełna niewykorzystanych szans, ponieważ wiele projektów zakończyło się na etapie prototypów. Chciałem połączyć swój talent z pewnego rodzaju hołdem dla wszystkich konstruktorów i inżynierów, którzy pracowali nad pojazdami z minionych czasów – tłumaczy.
Dlaczego zdecydował się rysować głównie motocykle? – Wolę je od samochodów, bo zawierają więcej elementów, które można dopracowywać – szprychy, bieżnik opony, elementy silnika – mówi.
Zabytkowe jednoślady przerysowuje ze zdjęć, które wyszukuje na Facebooku, Instagramie czy grupach motoryzacyjnych. Są to przede wszystkim polskie modele, o których Waldemar ma sporą wiedzę. - Przede mną sporo pracy. Przykładowo samych modeli marki WSK jest kilkadziesiąt, w tym tak zwana seria ptasia i bardzo ciekawe prototypy. Obecnie mam gotowych już pięć z najpopularniejszych – opowiada.
Oprócz tego uwiecznił takie modele motocykli jak: SHL M11, MZ ETZ251, Simson S51, Junak M10 i B20, który był wyprodukowany w małej ilości. Są też pojazdy starsze, przedwojenne jak Sokół 1000 czy Harley Davidson WLA.
Ostatnio namalował jeden z modeli kultowej czechosłowackiej marki Jawa, model TS350. - Obraz spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem i kolejnym projektem również będzie coś od tego producenta.
Waldemar skupia się na najpopularniejszych motocyklach i motorowerach jak Romet Komar. - Oprócz WSK był najczęściej widywanym modelem na drogach, służył m.in. listonoszom czy leśnikom w ich pracy. W miarę możliwości będą pojawiać się też nietypowe konstrukcje.
Praca nad jednym rysunkiem zajmuje Waldemarowi od 10 do 14 dni, a w wyjątkowych przypadkach nawet miesiące. Dziennie rysuje po 5-8 godzin. W tworzeniu posługuje się techniką mieszaną.
Na początku na odrębnym arkuszu papieru tworzy szkic ołówkiem. Następnie delikatnie przerysowuje go na konkretną kartkę. – Zanim nałożę kolory, wymazuję ołówek, zostawiając ledwo widoczne linie i zaczynam po kolei malować markerami poszczególne elementy, zaczynając od podłoża. Później robię opony, siedzenie, elementy metalowe, na końcu szprychy. Do wyciągnięcia światła używam cienkopisów akrylowych, zaś do podkreślenia głębi koloru - kredek – opisuje swój proces twórczy.
Od kilku lat zwraca też uwagę na szczegóły. – Zdarza się, że na zdjęciu, na którym się wzoruję, elementy motocykli są inne niż oryginalne. Ponieważ są to zabytki, to części do nich jest coraz mniej. Ludzie stosują więc zamienniki. I jeśli nie wychwycę tego, to zrobi to ktoś inny na grupie motoryzacyjnej, na którą wrzucam fotografię pracy. Staram się więc porównywać zdjęcie z innymi znalezionymi w Internecie i jeśli trzeba rysować oryginalne części.
Rysowania w technice fotorealizmu uczył się metodą prób i błędów. Przyznaje, że początkowo wychodziło to fatalnie, ale nie rezygnował. - To specyficzna technika, która wymaga odpowiednich narzędzi. Buduje też cierpliwość i systematyczność w pracy. Jest dla mnie źródłem satysfakcji. To również technika, która nie wybacza błędów. Jeśli się pomylę, muszę zaczynać od nowa.
Ta technika zafascynowała go precyzją i tym, że przy pomocy niewielkich środków można uzyskać tak realistyczny efekt. – Zawsze byłem bardzo skrupulatny i dokładny. Bardzo długo zajęło mi dojście do tego poziomu, jaki prezentuję teraz, a i tak uważam, że nie osiągnąłem jeszcze pełni swoich możliwości.
W swojej twórczości miewa chwile zwątpienia, bo odbiór jego prac w mediach społecznościowych jest różny – od zachwytu aż po hejt. - Wiele osób uważa, że moje prace to nie są rysunki, ale zdjęcia, wydruki lub grafika komputerowa. Przyzwyczaiłem się do tego. Zdaję sobie sprawę, że fotorealizm taki po prostu jest.
W przyszłości chciałby tworzyć prace, które bardziej rodziłyby się z wyobraźni. – Często spotykam się z zarzutami, że moje rysunki są pozbawione jakiegoś przekazu i nie ma w nich zaangażowania emocjonalnego. Oczywiście jestem w nie zaangażowany, ale trudno to wychwycić z powodu braku spontaniczności i charakterystycznej malarskiej ekspresji. Od tego roku chciałbym rozwinąć warsztat i wprowadzić do moich prac więcej luzu, zredukować trochę formę, spróbować czy też wrócić do innych mediów. Nie chcę całkowicie rezygnować z fotorealizmu, ale od czasu do czasu po prostu odejść od rutyny – zapowiada.
Twórczość Waldemara Wilusza można śledzić na Facebooku i Instagramie.