Pływanie kajakami zafascynowało Marcina Woźniaka i Andrzeja Dobosza trzy lata temu. – Kolega zaproponował, żebyśmy popływali kajakami po Sanie. Wypożyczyliśmy sprzęt i okazało się, że bardzo fajnie się pływa. Można zobaczyć to, co z drogi jest niewidoczne. Interesujące krajobrazy i zwierzynę. Fajnie spędziliśmy czas, więc postanowiliśmy to powtórzyć – mówi Marcin.
Po zakupie dwóch pierwszych kajaków, zdecydowali, że jak nabiorą wprawy, popłyną Wisłą aż do morza. Okazja do spełnienia tego marzenia pojawiła się w tym roku. Na wyprawę wyruszyli w piątek (29.07). – Podróż zajmie nam ok. 12-13 dni i ze względu na kilometraż, jaki chcemy pokonać, rozpoczęliśmy ją w Tarnobrzegu. Codziennie chcemy pokonywać minimum 60 km, łącznie będzie to blisko 800 km – mówi Marcin.
Co zabrali na taką wyprawę? – W kajakach mamy 150 litrów pojemności, więc wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy: ubrania na zmianę, ręczniki, jedzenie, wiosła, kamizelki, karimaty oraz namiot, w którym będziemy spać.
Kajakarze najbardziej obawiają się tego, że z powodu suszy będą odcinki Wisły, gdzie będzie trzeba kajak pchać lub ciągnąć za sobą. – Mamy nadzieję, że te minimum pół metra wody zawsze znajdzie się na naszej trasie. Nie chcielibyśmy też natrafić na burze.
Końcowy przystanek to okolice Gdańska. – Stamtąd odbiorą nas koledzy, którzy przywiozą nas do domu.
Dla Marcina i Andrzeja to pierwsza tak długa wyprawa. – Do tej pory pływaliśmy i trenowaliśmy na jeziorach: Sieniawskim i Solińskim oraz na rzekach Jasiołka i San. Raz wraz z córkami przepłynęliśmy Sanem 120 km. Ta wyprawa będzie się nieco różnić od tamtej, bo sami będziemy wszystko robić: rozbijać namiot, przygotowywać posiłki.
Mężczyźni założyli też w tym roku klub SZPOL - Kajaki – TEAM, który zrzesza miłośników kajakarstwa z Krosna i okolic. Kajakarze należą też do klubu Morsy Krosno.