Rogatki na przejeździe kolejowym przy skrzyżowaniu ul. Hallera i Bieszczadzkiej prawdopodobnie nie działają od czwartkowego poranka (2.06). Obok znaku „Stop” ustawiono znak z informacją, że są one uszkodzone. Działa tylko sygnalizacja świetlna.
Przejeżdżający jednak tą trasą kierowcy, z małymi wyjątkami, nic sobie z tego nie robią. Nie przestrzegają przepisów, które nakazują zatrzymanie się przed przejazdem kolejowym. Nie zrobili tego nawet wtedy, gdy po godz. 12:00 zapaliły się pulsujące, czerwone światła oznajmiające przejazd pociągu. Do znaków i sygnalizacji nie zastosowali się też pieszy i rowerzysta.
Gdy w końcu jeden z samochodów się zatrzymał, reszta również to zrobiła. Nie zabrakło jednak wybuchów niecierpliwości i trąbienia.
Niezastosowanie się do znaków drogowych i sygnalizacji świetlnej może sporo kosztować kierowców, o czym wielu z nich zapomina.
- Jeśli chodzi o niezatrzymanie pojazdu w związku ze znakiem drogowym B-20 „Stop” kierującemu grozi mandat w wysokości 300 zł i 2 punkty karne. Natomiast mandat za niezastosowanie się do sygnału czerwonego przed przejazdem kolejowym wynosi między 2 a 4 tys. zł i 6 punktów karnych – informuje podkom. Paweł Buczyński, rzecznik krośnieńskiej policji.
Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, w sterowni na stacji Krosno-Miasto brakuje prądu. Część instalacji zasilana jest tymczasowo z agregatora prądotwórczego. Na razie nie wiadomo, ile potrwa awaria.
Po godz. 13:00 powrócił prąd i rogatki już się zamykały.