Dina Matar od kilku lat mieszka w Krośnie. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie i do naszego miasta zaczęły przybywać ukraińskie matki z dziećmi, wiedziała, że będą potrzebne książki. Wpadła na pomysł stworzenia biblioteczki dostępnej w każdej chwili dla małych uchodźców.
– W Kanadzie istnieją „little free libraries”. Ludzie budują skrzynki imitujące domy, w których są umieszczane książki. Powstają one przed domami lub w parkach. Każdy może podejść i skorzystać z takiej biblioteki. Obowiązuje przy tym zasada „take a book, leave a book”, czyli „bierz i zostaw książkę”. Chciałam coś podobnego stworzyć w Krośnie – tłumaczy Dina.
Wykorzystała do tego stary półkotapczan, który ozdobiła dla niej krośnieńska artystka Marzena Majka, a książki dla dzieci w języku ukraińskim sprowadziła ze Lwowa. – Znajoma koleżanki przywiozła mi cztery pudła książek. Później rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniego mebla. Półkotapczan może jest duży, ale otwiera się i można usiąść na łóżku.
Jest też miejsce do rysowania i półka z książkami w języku polskim, aby dzieci mogły się integrować. – Zainteresowanie już jest. Na przykład w ostatni weekend sporo książek zostało zabranych. Jak tylko wracają, są już kolejni chętni.
Dina chciałaby urządzić wspólne czytanie lub inne wydarzenie w tym miejscu, aby każdy dowiedział się o wyjątkowej biblioteczce.