Spółdzielnia rozlicza właśnie swoich członków z kosztów poprzedniego sezonu grzewczego. Gazeta opisuje cały skomplikowany proces wyliczania tych kosztów.
Rozliczanie kosztów c.o. mieszkań od kilku lat odbywa się metodą "podzielników wyparkowych" (patrz zdjęcie obok). Na każdym z grzejników w mieszkaniach montowana jest ampułka z cieczą (co roku inną), która odparowując, pozwala ponoć na precyzyjne obliczenie ilości zużytego ciepła.
Koszty te dzielone są pomiędzy poszczególne mieszkania. Część ostatecznej kwoty zależy od ich powierzchni, zaś druga - od ilości zużytych jednostek ciepła (według odczytu podzielnika wyparkowego). Tę ostatnią mnoży się dodatkowo przez tzw. współczynnik redukcyjny, który określany jest dla każdego mieszkania osobno. Oznacza ilość traconego np. przez ściany ciepła i zależy od tego, w której części bloku się lokal znajduje (piętro, narożnik, itp.).
Przez cały rok, również w miesiącach letnich, w czynszu lokatorzy wnoszą stałą zaliczkę na poczet rozliczenia, której wysokość uzależniona jest od powierzchni mieszkania (ostatnio 2 zł za metr kw. miesięcznie). Problem polega jednak na tym, że w większości przypadków kwota ta nie wystarcza i lokatorzy muszą dopłacać spore kwoty - pisze "Dziennik".
Lokatorzy, do których dotarła gazeta twierdzą, że cały system naliczania opłat jest niejasny, a samo odczytywanie podzielników wyparkowych dokonywane jest "na oko", ponadto ciecz wyparowuje również w lecie. Prezes KSM Kazimierz Longawa twierdzi, że system jest stosowany w Polsce powszechnie, a urządzenia posiadają wszelkie atesty. Potwierdza to firma SKT-Skibatron z Katowic, która obsługuje system podzielników.
Członkowie KSM twierdzą, że nie opłaca się oszczędzać ciepła, bo mimo mniejszego wyparowania cieczy w miernikach, muszą zapłacić tyle samo, a niektórzy nawet więcej. Po przeliczeniu - nawet o kilkaset procent, chociaż w skali spółdzielni ciepło zdrożało o zaledwie 14 proc. - ustalił "Dziennik". Prezes spółdzielni tłumaczy, że zmniejszenie się liczby odparowanych jednostek... podnosi ich jednostkowy koszt, stąd też ostatecznie koszt ciepła jest wyższy!
Co ciekawe, koszt jednostki cieplnej w każdym bloku jest inny i zależny od ilości ciepła zużytego przez wszystkich jego mieszkańców. Przykładowo: przy ul. Batorego jednostka kosztowała 114 zł 70 gr, zaś już przy ul. Kisielewskiego 5 - 55 zł 88 gr.
Władze spółdzielni uważają, że winę za taką sytuację ponoszą sami lokatorzy. Ze słów, które lokatorzy słyszą w spółdzielni, wynika jednoznacznie, że nie jest ważne, co robi jeden lokator, tylko jak zachowują się wszyscy - pisze gazeta i cytuje porady prezesa KSM: - Nie stosować ekranów, bo wtedy na podzielnik działa i ciepło z grzejnika i ekranu. Nie wieszać szmat na kaloryferach, co ponoć lokatorzy robią. Najlepiej grzać cały czas tak samo. Jeśli wychodząc skręcamy grzejnik, mieszkanie się wychładza. Później, żeby je nagrzać z powrotem, potrzeba dużo więcej energii.
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Dziennika Polskiego".