ARCHIWUM 1999-2017

Przyjechał, by rozdać kilka autografów

W piątek (26.08) gościł w Krośnie Włodzimierz Cimoszewicz - marszałek Sejmu i jednocześnie kandydat na prezydenta RP. Wizyta w skrócie wyglądała tak: przyjechał, rozdał kilka autografów, odjechał.
Adrian Krzanowski
Dziennikarze, którzy otoczyli Włodzimierza Cimoszewicza nie pytali o jego program wyborczy, ale o głośne ostatnio sprawy
Tomasz Trochim

Plakaty o wizycie Włodzimierza Cimoszewicza pojawiły się w mieście dopiero na 2 dni przed jego przybyciem. Nawet nie wszystkie media zostały o jego wizycie wcześniej poinformowane.

Marszałek miał przybyć na krośnieński Rynek ok. godz. 13.30. W pobliżu studni ustawiono stoliki, krzesełka i niebieskie parasole. Siedzieli przy nich wolontariusze krośnieńskiego sztabu Cimoszewicza. Rozdawali ulotki, programy wyborcze i gadżety z nazwiskiem kandydata.

Po godz. 13.00 na Rynku pojawili się przedstawiciele Biura Ochrony Rządu. Przeszli się przez Rynek i obejrzeli miejsca, przez które miał się przechadzać Włodzimierz Cimoszewicz.

Wśród dziennikarzy zaczęła krążyć informacja, że marszałek ma złożyć kwiaty pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Wszyscy podeszli więc w pobliże nowego pomnika, czekając na przyjazd samochodów. Tuż po godz. 13.30 przyjechała kolumna samochodów, ale stanęła na środku Rynku. Jak się późnej okazało, organizatorzy wizyty zrezygnowali z punktu wizyty dotyczącego złożenia kwiatów pod pomnikiem Piłsudskiego.

Z jednego z aut wyszedł Włodzimierz Cimoszewicz. Powitały go brawa od zebranych na Rynku krośnian. Cimoszewiczowi towarzyszyło dwoje młodych, ok. 30-letnich asystentów (prawdopodobnie dbali o realizację programu wizyty i całościowy wizerunek wydarzenia).

Kandydat przyjechał do Krosna z Bóbrki, tam zwiedził skansen przemysłu naftowego. Wcześniej był w Przemyślu, a jeszcze wcześniej w Rzeszowie, na śniadaniu z prezydentem tego miasta. Do Rzeszowa przyleciał samolotem.

Marszałka przywitali w Krośnie m.in.: Robert Hanusek - zastępca prezydenta Krosna (Piotr Przytocki i Bronisław Baran byli w tym czasie z wizytą w Niemczech), Zbigniew Braja - starosta krośnieński, Tadeusz Kaleniecki - poseł na Sejm (SLD) oraz insp. Wiesław Nowak - komendant krośnieńskiej policji.

Chwilę później do kandydata na urząd prezydenta podeszło dwóch starszych panów. Jeden z nich rozpoczął swoją mowę łacińską sentencją: - Co się złe urodzi naprawić się nie da... - Bardzo pana proszę, niech się pan zachowuje kulturalnie... - odrzekł Cimoszewicz widząc, że obaj panowie nie są mu przychylnie nastawieni. Zaczęli mu wypominać, że był działaczem w systemie komunistycznym i przymykał oczy na zbrodnie z okresu PRL, a teraz głosi idee wolności. Obaj panowie zostali poproszeni przez otoczenie marszałka na bok.

Cimoszewicz porozmawiał też chwilę z przedstawicielem władz Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Krośnie. Ten opowiedział mu krótko o uczelni. - Ja uważam, że to co się dzieje w zakresie szkolnictwa wyższego w Polsce to jest taka cicha rewolucja, o której mało się mówi. Ono w większym stopniu zmienia polskie społeczeństwo niż cokolwiek innego - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz.

Po zakończeniu autopromocji nadszedł czas na krótką wypowiedź dla telewizji TVN w sprawie odkrytego przez dziennikarzy tej stacji listu Anny Jaruckiej. Ta była asystentka społeczna posła prosiła go liście o pomoc w załatwieniu jej mężowi wyjazdu na placówkę zagraniczną. Cimoszewicz odparł, że wiedział o istnieniu tego listu: - Ten list jest faktem. Jego treść potwierdza jedynie to, co sam wcześniej publicznie mówiłem. Próbowano prosić mnie o protekcję, tak jak zawsze nieskutecznie, ponieważ ja nie mieszam spraw służbowych z innymi - powiedział poproszony o skomentowanie treści listu.

Marszałek odjechał chwilę później do hotelu Nafta Krosno. Tam zjadł obiad: rosół oraz kotlet schabowy, ziemniaki i surówkę. W hotelu miała się też odbyć konferencja prasowa kandydata. Konferencji jednak nie było, a przedstawiciele sztabu wyjaśnili później, że pod hasłem "czas dla mediów" krył się jedynie wywiad dla telewizji "Obiektyw".

Włodzimierz Cimoszewicz pojechał z Krosna do Rzeszowa.