Pożar wybuchł w piątek (3.12) w mieszkaniu na trzecim piętrze bloku przy ul. Mickiewicza 22 w Krośnie. W mieszkaniu Krystyny Panasiuk zapaliła się lodówka.
- Odłączyłam ją od prądu, rozmroziłam, wysuszyłam i podłączyłam do kontaktu. Nagle zobaczyłam ogień – wspomina 77-latka. - Lodówka zaczęła się palić, a dym wypełnił całe mieszkanie. Nie mogłam trafić do drzwi, dopiero gdy usłyszałam pukanie, udało mi się do nich dotrzeć i otworzyć. Wtedy sąsiadka, pani Regina, złapała mnie za rękę i wyciągnęła z mieszkania. Zauważyła dym i przybiegła na górę. Gdyby nie ona, to bym tam umarła. Do tej pory, gdy to wspominam, dostaję dreszczy.
Pani Krystyna ma problemy z chodzeniem. Dni spędzała głównie w mieszkaniu, wychodziła tylko po zakupy i na spacery z sąsiadką.
Po pożarze karetka zabrała panią Krystynę na badania do szpitala. Na szczęście okazało się, że wszystko jest w porządku. Jednak 77-latka nie mogła wrócić do swojego zniszczonego mieszkania. Pojawił się problem, gdzie się zatrzyma, bo krośnianka jest samotna i nie ma rodziny, która by jej pomogła.
Pod swój dach przyjęła ją Anna Bąk, mieszkanka tego samego osiedla. Pani Ania pracowała kiedyś na poczcie. Od wyprowadzki dzieci mieszka sama. Z panią Krystyną spotykały się na ulicy i zatrzymywały się na pogaduchy. - Mam duże mieszkanie, więc przygarnęłam panią Krysię – mówi pani Ania i dodaje: - Dobrze, że pani Krysi nic się nie stało. Reszta to tylko rzeczy.
Mieszkanie 77-latki wymaga gruntownego remontu. Od ognia ocalał tylko przedpokój i łazienka. Dzięki staraniom pani Ani udało się już załatwić ekipę remontową oraz okna do mieszkania. – Pan z firmy budowlanej, która podjęła się remontu, powiedział, że ściany trzeba skuć, łącznie z tynkiem. Muszą je oczyścić, wymyć, zagruntować i zaszpachlować – mówi.
Drobne rzeczy udało się uratować, jak np. albumy, które pani Krystyna trzymała poskładane w szafce w łazience oraz w meblościance, garnki i telewizor. - Nie straciła też ubrań, butów, ręczników i pościeli, bo one znajdowały się w szafie w przedpokoju. Jednak wszystko z powodu dymu jest do prania – dodaje pani Ania.
Wiele osób pospieszyło z pomocą. Pomagają m.in. pracownicy MOPR-u i Rada Osiedla Markiewicza, a także niektórzy sąsiedzi.
Pani Krysia otrzymała już lodówkę ze Szlachetnej Paczki oraz paczki z żywnością i innymi rzeczami. – Na razie znajdują się one w pomieszczeniu, które udostępniła spółdzielnia – mówi pani Ania. - Meble pani Krysia ma po zmarłej siostrze, a jedna z sąsiadek zaoferowała używaną kuchenkę gazową i szafki do kuchni. Stołki dokupimy.
Mieszkanie przed wejściem firmy remontowej posprzątają strażacy. Na razie w mieszkaniu nie ma prądu, gazu ani wody. – Trzeba wyczyścić sadzę - tłumaczy pani Ania, która ma już namiary na właściwego elektryka.
Aby pani Krystyna mogła wrócić do swojego mieszkania, potrzebne są pieniądze na remont. Koszt to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dzięki staraniom Rady i Zarządu Dzielnicy zostało utworzone konto bankowe, na które można wpłacać darowizny na pomoc pani Krystynie: 93 1160 2202 0000 0005 1085 4674 z dopiskiem "POMOC DLA PANI KRYSTYNY"
Płatności można też dokonywać przez stronę zbieram.pl.
Święta Bożego Narodzenia pani Krystyna spędzi z panią Anią.