- Ciągnęliśmy ten wóz na kwadratowych kołach, ale jakoś szczęśliwie przetrwaliśmy przez te różne koleje losu życia. Budowaliśmy Polskę Ludową, taką czy inną, w której wychowaliśmy się, która dała nam wykształcenie, w której pracowaliśmy szlachetnie. Cieszyliśmy się i zabawą i potańcówką, które kiedyś były w miejsce dzisiejszych dyskotek. I tak jakoś zeszło te skromne naście lat. Cieszymy się, że ten nasz trud przez 50-lecie, ktoś docenił - powiedział podczas uroczystości Władysław Łapka.
Prezydent Krosna Piotr Przytocki wręczając medale "za długoletnie pożycie małżeńskie" przyznane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gratulował zebranym parom pięknego jubileuszu. - 50 lat to przecież pół wieku. To szmat czasu, który należy wspominać. Czas, który wypełniony był na pewno ogromną pracą, wychowaniem dzieci, wychowaniem naszych nowych mieszkańców. Chcę państwu pogratulować tego jubileuszu, bo to naprawdę duże osiągnięcie. 50 lat wspólnego pożycia, to jest wzór dla młodych pokoleń. Trwałość rodziny polskiej to podstawa naszego bytu i za to państwu ogromnie dziękuję.
- Poznaliśmy się w Krośnie. Ja miałam 19 lat, mąż 24. Ja pracowałam w handlu, a mąż przyszedł na zakupy. Kupił sobie jakieś lizaczki czy coś, i oczywiście już nie wyjechał z Krosna. Zostawił rodziców i całe rodzeństwo w Gnieźnie. Już został - wspomina pani Michalina Dębiec. - Na cóż się było oglądać. Nie pomyliłem się - żartuje mąż, pan Tadeusz.
- Zobaczyłem ją w Turaszówce. Potem rok czasu jej nie widziałem. Myślę - gdzie ona jest? I spotkałem ją w Polance na zabawie. Od tego czasu już jej nie opuściłem - opowiada pan Adolf Brzęk. - Ja jeździłam na kurs księgowości do Jasła. On mi mówi tak: wysiądź w Polance. Mówię: dobra. Ale ja będę po 9 w nocy wysiadać do chłopaka? Pociąg stanął w Krośnie. Ja wysiadłam, a on naprzeciw mojego domu. To było ze 3 kilometry. Potrafił na nogach zdążyć! - wspomina żona, pani Halina.
O receptę na długie i szczęśliwe życie małżeńskie pytamy tych, którzy mają pełne prawo jej udzielać. - Wspólne zrozumienie, tak z jednej, jak i z drugiej strony. I dużo tolerancji. To jest bardzo ważna rzecz. Przede wszystkim ważna jest zgoda w wychowaniu dzieci, bo dzieciom trzeba nieraz przebaczać. Mama przebacza, tatuś troszkę nie bardzo. Ale jakoś wspólnie dochodzi się do tego, że dzieci rosną i są dobrze wychowane - mówią państwo Dębcowie. - Mój mąż był bardzo dobry i jest bardzo dobry. Jako mąż i ojciec. Wyrozumiały, czuły - dodaje pani Michalina. - Nie chwal, bo się popsuję - żartuje na koniec mąż.