Damian Beck jest uczniem 3 klasy na kierunku technik organizacji turystyki w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 1 („Szczepanik”). Na co dzień zajmuje się rekonstrukcją historyczną wczesnego średniowiecza, a więc czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Uczestniczy w inscenizacjach i imprezach historycznych organizowanych w całej Polsce.
Pasja Damiana narodziła się w Skansenie Archeologicznym „Karpacka Troja” w Trzcinicy. – Gdy miałem siedem lat, rodzice zabrali mnie na otwarcie tego miejsca. To tutaj zakochałem się w historii – wspomina.
Siedemnastolatek od zawsze interesował się fantastyką. Jako chłopiec lubił przebierać się na szkolne zabawy w różne stroje. - W Trzcinicy poczułem, że to przebieranie ma sens, że jestem wśród swoich. Poznałem wszystkich pracowników i stałych bywalców.
W pewnym momencie chłopca pod swoje skrzydła przygarnęło małżeństwo rekonstruktorów ze Śląska, którzy przyjeżdżali i pomieszkiwali w „Karpackiej Troi”. – Często jeździłem do Hjaltiego i jego żony Sigrid - są to ich imiona rekonstrukcyjne - i razem z nimi spędzałem sporo czasu w skansenie. To oni jako pierwsi dostrzegli, że będzie ze mnie dobry rekonstruktor. Przyjęli mnie do swojej grupy historycznej i nauczyli wielu przydatnych rzeczy.
Rekonstruktorzy spotykają się ze sobą na różnych imprezach i festiwalach organizowanych np. w skansenach. – Przygotowujemy pokazy dla turystów - gotowania, walk czy rzemiosła - lub inscenizacje historyczne.
Uczestniczą także w prywatnych obozach, gdzie starają się żyć tak jak dawniej. Na obozach mogą spotkać się z przyjaciółmi, posiedzieć z nimi przy ognisku, pośpiewać, powymieniać doświadczeniami i wiedzą. W tym czasie organizują konkursy inscenizowanych walk i uczą się rzemiosła, np. odlewnictwa, rękodzieła czy kucia w kuźni.
Rzemiosłem Damiana jest szycie, którego nauczył się trzy lata temu. Od tamtej pory tworzy własne komplety ubrań. – Szyję ręcznie stroje z okresu średniowiecza, które są wykorzystywane w rekonstrukcjach. Są one proste do wykonania, nie mają zwężeń, zaszewek czy haftek. Tworzę kaftany, płaszcze, tuniki, spodnie i torby na ramię.
Tym, co wyróżnia Damiana od innych rekonstruktorów, jest to, że w wykonane własnoręcznie stroje ubiera się na co dzień. Często na ulicy spotykają go zaciekawione spojrzenia przechodniów, ale rówieśnicy w szkole przyzwyczaili się już do jego specyficznego stylu.
Również w dniu naszego spotkania miał na sobie uszyte przez siebie ubrania. – To są szarawary, czyli obszerne spodnie umożliwiające swobodę ruchów. Tworząc je, wzorowałem się na historycznym znalezisku z XI wieku, wprowadziłem też swoje udogodnienia. Spiąłem je pod kolanem, żeby nie opadały. Na sobie mam jeszcze prostą tunikę z czterech elementów oraz długi kaftan wzorowany na znaleziskach skandynawskich, zapinany na guzy z brązu – opowiada.
Jednym z ciekawszych projektów, które wykonał Damian, jest patchworkowa tunika z okresu wczesnego średniowiecza, którą nosili na sobie najbiedniejsi. – Ci ludzie tworzyli ubrania ze skrawków różnych tkanin. Moją wykonałem z 50 elementów wielorakich materiałów, które pozostały mi po innych ubraniach. Każdy z nich wszywałem ręcznie.
Damian postanowił ją wykonać, bo jak mówi, większość rekonstruktorów wykonuje ubrania bogatych lub średniozamożnych ludzi z tamtych czasów. – W Polsce taki strój biedoty wykonało może ze cztery osoby.
Drugim pomysłem krośnianina był ubiór doktora plagi. – Podobała mi się głównie maska z dziobem, którą doktorzy pracujący w ogniskach chorób zakaźnych wypełniali mieszankami ziół. Przez wybuch pandemii miałem pretekst, żeby taki strój wykonać. Od kolegi otrzymałem kawałek skóry i po kilku próbach udało mi się stworzyć maskę. Gdy poszedłem w niej i całym stroju do sklepu, pani ekspedientka była przerażona.
Niektórzy rekonstruktorzy nadają sobie imiona i wymyślają swoje historie. Również Damian. – Wybrałem imię Sigurd, bo mi się podobało. To imię bohatera ze skandynawskich legend, który był pogromcą smoka – tłumaczy. – Oprócz imienia mam również przydomki, które nadali mi inni rekonstruktorzy. Opisują one, jakim jestem człowiekiem.
Damian, czyli Sigurd Szalony Hjaltisson zwany również Zwierzątkiem, czy Głodnym dodaje, że rekonstrukcja to forma zabawy i próba zbliżenia się do czasów, które już dawno przeminęły.
– Nadajemy sobie różne imiona i przydomki, aby lepiej wczuć się w odtwarzaną postać w inscenizacji – mówi. – Rekonstrukcja to dla mnie również odpoczynek i integracja z ludźmi o podobnych zainteresowaniach.
Krośnianin należy do trzech grup rekonstrukcyjnych. Jest członkiem wczesnośredniowiecznej Drużyny Wojów Bolesława. – To grupa przyjaciół z Podkarpacia, Małopolski i Śląska, która odtwarza kulturę wczesnego średniowiecza: życie codzienne, rękodzieło, uzbrojenie. Można nas spotkać na imprezach historycznych i szlakach spacerowych, bo niekiedy robimy też przemarsze po górach.
Przynależy również do Grupy współczesnego Wojska Rosyjskiego. – Ubrani w żołnierskie stroje, które sami kupujemy, pokonujemy nawet kilkadziesiąt kilometrów i nocujemy w lasach. Uczestniczymy też w Air Soft Guns. Jest to rodzaj paintballa, tylko że na plastikowe kulki. Dla nas to taka forma rekreacji.
Damian jest także wojewodą szczepańskim w Grupie rekonstrukcji historycznej w Szczepaniku. – Ze względu na moją wiedzę pomagam rówieśnikom wybierać stroje i uczę ich różnych rzeczy. Organizuję też wyjazdy i załatwiam potrzebny sprzęt.
17-latek ma też w planach zorganizowanie własnych grup rekonstrukcyjnych. – Myślę, że siedmioletnie doświadczenie w rekonstrukcjach bardzo mi w tym pomoże – mówi.
Oprócz szycia i rekonstrukcji krośnianin interesuje się także filmem, dubbingiem, fotografią i architekturą. Obecnie jego uwaga jest skupiona na kinematografii.
Udało mu się zostać statystą w jednym z seriali produkcji Netfliks. – Czasami jeżdżę na plan do miejscowości pod Krakowem. To fajna przygoda, chociaż jestem tylko częścią tła – śmieje się Damian.
W przyszłości 17-latek chciałby zostać przewodnikiem turystycznym. – Uważam, że mam łatwość w opowiadaniu i daje mi to sporo radości – mówi.
Działalność Damiana można śledzić na Instagramie.