fot. Damian Krzanowski
Pierwsze informacje o rosnącej liczbie uchodźców, którzy próbują przekroczyć granicę polsko-białoruską, pojawiły się w sierpniu tego roku. Symbolem kryzysu humanitarnego stał się Usnarz Górny, w którym kilkudziesięciu Afgańczyków znalazło się w potrzasku między białoruskimi służbami, a polską Strażą Graniczną.
Nie wiadomo, ilu tak naprawdę uchodźców koczuje w lasach po jednej czy drugiej stronie granicy. Te osoby, w tym również kobiety i dzieci, są na zmianę przepychane z Polski na Białoruś i odwrotnie, a sytuacja staje się coraz trudniejsza. Kilka z nich już zmarło z wychłodzenia lub gwałtownego pogorszenia zdrowia.
2 września w strefie przygranicznej został wprowadzony stan wyjątkowy. Od tej pory nie mają tam wstępu dziennikarze, organizacje społeczne czy adwokaci. Uchodźcom próbują pomóc aktywiści i grupy pozarządowe, którzy zawiązali koalicję pod nazwą „Grupa Granica”.
- Uchodźcy padli ofiarą politycznych knowań, ale nie zwalnia to Polski z jej zobowiązań humanitarnych – twierdzą koalicjanci z „Grupy Granica”, którzy po kryjomu udzielili pomocy już kilkuset osobom.
Aby zaznaczyć solidarność z uchodźcami, w całej Polsce odbyły się protesty. Również w Krośnie na rynku w niedzielny wieczór zgromadziło się około 20-30 osób, którym nie jest obojętny los uchodźców.
- Chcemy pokazać nasz sprzeciw i solidarność z osobami, które mimo wszystko pomagają uchodźcom. Chcemy też upamiętnić tych, którzy tam zginęli i tych, którzy zapewne jeszcze zginą. Sądzę, że wszyscy czujemy bezradność wobec tej sytuacji i nie wiemy, co mamy robić. Bo prawda jest taka, że jako zwykli obywatele i obywatelki niewiele możemy – mówi Yadwiga Drużycka z Kolektywu „Obłęd”. Jest to nieformalna grupa aktywistów, którzy zorganizowali protest.
Protestujący domagali się pomocy humanitarnej dla uchodźców i przerwania dramatu chorych, cierpiących i umierających ludzi w przygranicznych lasach. Sprzeciwili się też budowie muru na granicy.
- Gdzie jest ta polska gościnność, którą się chwalimy? Jak w ogóle można zabronić i odmówić pomocy drugiemu człowiekowi, który szuka schronienia? Jak można stawiać mur dla dzieci i dorosłych? – pyta Agata, jedna z uczestniczek protestu.
- Nie zgadzamy się z tym, żeby zwykli, bezbronni ludzie stali się pionkami politycznymi – dodaje Róż Kasprzyckx. – Są przepychani raz na Białoruś, raz do Polski. Często z pistoletem przy głowie. Polski rząd powinien ich przyjąć. Jesteśmy sercem Europy i powinniśmy być otwarci na osoby, które potrzebują pomocy. A jak widać – nie jesteśmy. Ludzie na granicy umierają, a rząd zgadza się na to, nie dopuszczając do nich pomocy medycznej.
Na transparentach uczestników pojawiły się takie hasła jak: "Żadnych granic", "Przyjmę uchodźców, oddam rasistów", "Stop śmierci na granicy", "Żaden człowiek nie jest nielegalny", "Miłuj bliźniego jak siebie samego", "Otwórzcie granice", "Bezpieczeństwo nie wyklucza człowieczeństwa" czy "Stop torturowaniu dzieci".