- W jakiej cenie są te książki? - pyta młoda kobieta, która przez ostatnie kilka minut przeczesywała sąsiadujące z podłogą partie regałów.
- Te trzy po 10, te dwie po 8, a te dwie po 15 zł – ogląda każdą z nich księgarz.
- Wszystkich niestety nie wezmę. Proszę dać mi sekundę, muszę się zastanowić które kupić, dobrze?
Bierze każdą z osobna do rąk, wertuje kartki i skanuje blurby. Wybiera cztery.
- Proponuję 50 zł za wszystkie – właściciel antykwariatu dokłada do kupki z wybranymi książkami trzy odrzucone po selekcji pozycje.
- 50 zł za wszystkie? Dobrze – kobieta rychło przystaje na atrakcyjną ofertę księgarza.
- A pani to od dawna przychodzi do antykwariatu? – wtrąca się ktoś trzeci. - Od kilku lat jestem tutaj częstym gościem – odpowiada. - Lubię tu przychodzić. Zawsze znajdę coś ciekawego i – wskazuje na zakupiony właśnie kopczyk książek – niezawodnie po dobrych cenach. Atmosfera? Zupełnie inaczej niż gdzie indziej. I pan Zbyszek jest bardzo sympatyczny i pomocny. Naprawdę prowadzi ten antykwariat już 25 lat? Pięknie!
- Tak, może pan napisać, że stała klientka – Olga, stała klientka Antykwariatu i Księgarni Zbigniewa Oprządka.
- Ach! - przypomina sobie. – I proszę dopisać, że moja mama też tu od dawna przychodzi.
25 lat temu, na tyłach jednego z domów przy ul. Piłsudskiego, Zbigniew Oprządek rozpakował dwie wypchane książkami walizki, a ich zawartość wyłożył na rozkładanym stoliku. Towar sprzedał, a następnego dnia operację tę powtórzył. Tak ruszyła jego kultowa dziś księgarnia i antykwariat.
Trzy lata później przeniósł się do lokalu przy ul. Portiusa, tego, który zajmuje do dzisiaj. I w którym obecnie, po przekroczeniu jego progu, od razu czujesz, że pędzący świat najwyraźniej omijał to miejsce przez ostatnie ćwierć wieku, w czym bynajmniej nie należy doszukiwać się przygany.
Przeciwnie! Skrzypienie parkietu i zapach kilku tysięcy książek są tu po prostu szczere, zaś szufladki z archiwalnymi zdjęciami i pocztówkami, wiszące na ścianach dzieła sztuki czy wreszcie serdeczna postać pogrążonego w bibliofilskim skupieniu Zbigniewa Oprządka kokietują gości, autentycznie ich uwodzą, podczas gdy wzbogacone o regały ze słodyczami i modnymi bibelotami wnętrza nowoczesnych księgarni oraz ich raczej bezradny bez komputera personel obliczone są co najwyżej na pospolity podryw klientów.
Kto chce, dostrzeże różnicę, powiedziałby opierający się komercjalizacji Zbigniew Oprządek.
Problem w tym, że coraz rzadziej i coraz nieliczniej chce się chcieć. Rok temu, niemal dokładnie o tej samej porze, Zbigniew Oprządek zastanawiał się nad sensem kontynuowania antykwarycznego biznesu. - Nie czarujmy się – działalność niewielkich księgarni, takich jak moja, już się kończy. Jeszcze nie umarła, trwa, ale wegetuje. Co ją zabija? Zmiany obyczajowe. I internet. Dzisiaj można kupić książkę nie wychodząc z domu. Klikasz kilka razy, a następnego dnia kurier dostarcza ją do domu – w posępnej diagnozie księgarza nic przez rok ku lepszemu nawet nie drgnęło.
Przed definitywnym zamknięciem drzwi uratowali go wówczas wierni klienci, ci w których wyobraźni nie było miejsca na Krosno bez antykwariatu przy ul. Portiusa. Nawet jeśli nie mogli odwiedzić go osobiście, dzwonili lub pisali, z całych sił życząc wytrwałości.
Wystarczyło jej na co najmniej rok, a wydarzenia, których antykwariat będzie w najbliższy piątek (1.07) areną, upoważniają do wierzenia w to, że do jego 25-letniej już historii Zbigniew Oprządek zdeterminowany jest dopisywać kolejne rozdziały.
Wejście do Galerii Hetta wiedzie przez szafę. Około stuletnią, wykonaną z ciemnobrązowego szlachetnego drewna, które skrzypi bodaj jeszcze rozkoszniej niż parkiet. Za brakującymi plecami antycznego mebla otwiera się niewielkie, jakby sekretne pomieszczenie. Zwisające ze ścian żyłki czekają już, aby udźwignąć około dwudziestu wykonanych przez M.F. Biskupa [Nickyphora] i wydrukowanych na płótnie fotografii.
Pomysł utworzenia galerii z prawdziwego zdarzenia to równolatek antykwariatu, wyznaje Zbigniew Oprządek. Ale zawsze brakowało mu na nią czasu, a przede wszystkim miejsca. Okazja, aby powiększyć przestrzeń, pojawiła się w zeszłym roku. - Miasto zaproponowało mi albo zmniejszenie czynszu, albo w ramach tej samej stawki możliwość wynajęcia dodatkowego pomieszczenia. Wybrałem dodatkowych dwadzieścia kilka metrów kwadratowych, z myślą, że zrobię tam galerię. Trochę mi z tym zeszło, ale teraz, dzięki córce zmobilizowałem się i z okazji 25-lecia działalności galeria zostanie otwarta - w jego słowach dźwięczy radość i satysfakcja.
- Wystawy będą się zmieniać cyklicznie. Mam już kilku kolejnych artystów, którzy są chętni zaprezentować u mnie swoje prace – zapowiada księgarz, antykwariusz, a od piątku także właściciel galerii.
- Otwarcie galerii w ten piątek o godz. 18.00, zgadza się? - pytam dla pewności.
- Zgadza się – potwierdza Zbigniew Oprządek. - Wiem, że czas na wernisaż nie jest najszczęśliwszy, ponieważ zdaje się w tym czasie rozgrywany będzie jakiś ważny mecz Mistrzostw Europy, ale mimo to mam nadzieję, że 25-lecia działalności nie będę świętował sam.