Niemiecki przedsiębiorca Peter Funk jest właścicielem spółki zajmującej się projektowaniem i sprzedażą samolotów ultralekkich. Centralna Szkoła Lotniczo-Techniczna, która należy do Aeroklubu Polskiego robi dla niego 3 typy maszyn. Funk sprzedaje je na całym świecie. Z CSLT współpracuje już 17 lat i to głównie na jego zamówieniach opiera się cała produkcja zakładu. Teraz Niemiec chce wykupić zakład.
Po co? Funk zamierza w niego zainwestować, bo - jak twierdzi - ma coraz więcej umów z odbiorcami, którzy czekają na samoloty. - Teraz zakład jest w stanie wyprodukować najwyżej 50 samolotów rocznie - mówi Peter Funk. - A ja już w tej chwili mam podpisane zamówienia na 70. Klienci czekają nawet po kilkanaście miesięcy. Rynek jest tak chłonny, że byłbym w stanie sprzedawać nawet 100 samolotów. Zakład mógłby nie tylko utrzymać obecne miejsca pracy, ale także zwiększyć zatrudnienie.
Inwestor z Niemiec chciał odkupić nieruchomość z zakładem produkcyjnym na lotnisku od marszałka Podkarpacia, kiedy ten był jego właścicielem. Postawił nawet ultimatum, że jeśli do końca 2005 roku rozmowy nie przyniosą efektu, przeniesie produkcję swoich samolotów na Ukrainę albo Słowację. - To ostateczność, bo chcę rozwijać firmę w Krośnie. Tu chciałbym robić także montaż ostateczny i próby w locie - mówił.
Marszałek był skłonny sprzedać tę działkę przy lotnisku, bo Niemiec obiecywał zwiększenie produkcji i zatrudnienia. Jednak negocjacje przerwano, bo lotnisko zmieniło właściciela. Od listopada 2005 r. teren i wszystkie obiekty formalnie należą już do miasta (samorząd województwa przekazał je na wniosek krośnieńskich samorządowców).
Sytuacja formalnie wygląda dziś tak: - działka, na której stoi zakład należy do miasta - Aeroklub ma z miastem umowę użyczenia nieruchomości, z miesięcznym terminem wypowiedzenia - Aeroklub jest też pracodawcą dla załogi CSLT.
Niemiecki kontrahent postawił ultimatum - jeśli nie przejmie produkcji od Aeroklubu Podkarpackiego, wycofa się z Krosna. 1 marca br. produkcja w zakładzie stanęła, bo Niemiec anulował zamówienia, a produkcja w zakładzie opierała się głównie na nich.
Część załogi - 80 osób z wydziału produkcyjnego - dyrektor wysłał na urlopy. Funk przyjechał do Krosna i spotkał się (30.03) z prezydentem Piotrem Przytockim. - Nie chcę spółki z Aeroklubem. Chcę, żeby produkcja była w moich rękach, jestem gotów zainwestować i przyjąć wszystkich pracowników. Ale sytuacja musi być jasna - mówi Funk.
Pertraktacje między władzami miasta, Aeroklubem Polskim i niemieckim przedsiębiorcą trwały (31.03) kilkanaście godzin. Na ich ostateczny wynik czeka z niepokojem załoga: - Obawiamy się, że jeśli Funk zrezygnuje, to nie będziemy mieli co robić. Pójdziemy na bezrobocie i nie wiadomo nawet, czy znajdą się pieniądze na odprawy.
Rozmowy są trudne, bo niemiecki przedsiębiorca nie chce wchodzić w spółkę z Aeroklubem i jest zainteresowany tylko produkcyjną częścią CSLT - chce zainwestować i robić dwa razy tyle samolotów, co teraz. Nie interesuje go część remontowa i szkoleniowa. Propozycja Funka to 30 tys. euro (większość urządzeń, materiałów i konstrukcja ultralekkich FK jest jego własnością). Tymczasem Aeroklub Polski zgodziłby się na sprzedaż, ale całej CSLT - za 1 mln 700 tysięcy euro.
Władze Aeroklubu twierdzą, że mają plan awaryjny. - Uzależnienie się od pana Funka było naszym błędem - przyznaje wiceprezes Włodzimierz Skalik. - Rozmawiamy z dwoma kontrahentami zainteresowanymi produkcją w Krośnie - dodaje dyrektor Mirosław Izydorczak. To jednak nie uspokoiło załogi: - To nic pewnego, a poza tym na nowe samoloty trzeba dopiero szukać rynku zbytu - mówią pracownicy CSLT.
Funk zgodził się na kompromis. 3 kwietnia br. wznowił produkcję i przekazał pieniądze, dzięki temu załoga dostanie wypłatę za marzec. Ale żeby zostać w Krośnie, 12 kwietnia br. musi dostać zgodę na przejęcie zakładu, choćby w formie dzierżawy. Taką decyzję może podjąć jedynie cały, 16-osobowy zarząd Aeroklubu Polskiego w Warszawie. Władze Krosna, które są właścicielem terenu, na którym znajduje się CSLT wolałyby, żeby AP porozumiał się z Funkiem, ale ostrzegają, że jeśli nie dojdzie do kompromisu, to mogą wypowiedzieć umowę użyczenia nieruchomości.
Do Krosna - na kolejne rozmowy - wybiera się też Gromosław Czempiński, prezes Aeroklubu Polskiego, były szef UOP. Do tej pory nie był przychylny Niemcowi. - To próba wrogiego przejęcia - określał zabiegi Funka.
Prezydent Krosna, który prowadzi negocjacje mówi: - Nam przede wszystkim zależy na utrzymaniu produkcji samolotów i miejsc pracy.