W piątek (30.03) na zamku odrzykońskim trwały standardowe prace remontowe. - Odkopywaliśmy fragment jednej z zasypanych ścian w dolnej części zamku. W pewnym momencie łopata natrafiła na drewno i metal - opowiada Andrzej Kołder, kustosz zamku.
Robotnicy odgruzowali znalezisko. Okazało się, że jest to w miarę dobrze zachowana drewniana beczka. Była oznakowana herbem rodowym Roberta Wojciecha Portiusa, z pochodzenia Szkota, który zamieszkał w Krośnie i w XVII wieku był największym importerem win węgierskich.
O odkryciu natychmiast poinformowano krośnieńskie stowarzyszenie Portius, do którego należą wybitni znawcy XVII-wiecznej historii Krosna i biografii Portiusa. Organizacja ta stara się też kultywować tradycje związane z handlem winem węgierskim - jest organizatorem m.in. Festiwalu Win Węgierskich.
- Wyrzeźbiony na starej beczce herb Portiusa ma te same walory ornamentyki i pisma, jakie możemy spotkać w krośnieńskim kościele farnym. Bardzo podobnym herbem Portiusa jest sygnowany wielki krośnieński dzwon Urban, który jest również darem Portiusa dla naszego miasta - twierdzi Maciej Syrek, znany krośnieński rzeźbiarz.
Również Zbigniew Ungeheuer, prezes Stowarzyszenia "Portius", nie ma wątpliwości, że beczka pochodzi z połowy XVII stulecia. - Doszliśmy do wniosku, że beczka pochodzi z roku 1657. Zamek był wówczas oblegany przez wojska Jerzego II Rakoczego. Wojska te oblegały wcześniej Krosno. Obroną naszego miasta dowodził wtedy Portius, który zaopatrzył krośnieńskich obrońców w wino, które miało dodać im odwagi i męstwa. Jak wiemy, miasto oddane pod opiekę Matki Boskiej Murkowej oparło się atakującym, którzy rozpoczęli wówczas oblegać Kamieniec. Teraz jesteśmy też już pewni, ze obrońcy zamku również zostali zaopatrzeni przez Portiusa w beczki z winem - mówi Zbigniew Ungeheuer.
Krosno już od pierwszej połowy XVI w. stanowiło jedno z najważniejszych ośrodków handlu winem węgierskim wśród miast pogranicza karpackiego. Na podstawie informacji pochodzących z ksiąg miejskich z lat 1512-1630 i wypisów z materiałów rozproszonych po różnych archiwach historycy twierdzą, że to właśnie handel winem węgierskim stanowił podstawę działalności kupców krośnieńskich. - Wina węgierskie przez wieki składowane były w piwnicach naszego miasta. Miasto budowało swoją pomyślność ekonomiczną w przeważającej mierze na handlu tym towarem. Z niego też wyrastały największe fortuny mieszczańskie - mówi Zbigniew Ungeheuer.
O odkryciu powiadomiono także węgierskich winiarzy i historyków. W sobotę (31.03) do Krosna przyjechali winiarze Zoltan Hegedus i Ferenc Kovacs oraz budapesztański fotograf Laslo Szot i Csaba Bobko, który przewodzi Stowarzyszeniu "Portius" na Węgrzech.
Wewnątrz beczki znajdowało się kilka litrów gęstej konsystencji wina. - Próbując zawartość beczki nie mogliśmy dokładnie określić jaki to rodzaj wina. Przecież od tamtego czasu minęło już równe 350 lat - mówi Zbigniew Ungeheuer. Zoltan Hegedus, węgierski znawca enologii (nauka o produkcji win) doszukał się w nim natomiast smaku starych węgrzynów o nazwie "Tullya" , "Medencze" lub "Santorien". 350-letnie wino zabezpieczono do szczegółowych badań.
Beczka została zakonserwowana i przewieziona do winiarni "Portius" przy ul. Blich. Od poniedziałku (2.04) zostanie udostępniona jako atrakcja dla turystów. Zostanie także zaprezentowana podczas Festiwalu Win Węgierskich, który ponownie odbędzie się w Krośnie w sierpniu br.
Powyższa informacja opublikowana została w dniu 1 kwietnia (prima aprilis). Nie wszystkie informacje zawarte w wiadomości są jednak zmyślone. Dywagacje co jest prawdą, a co nie, pozostawiamy czytelnikom.