Policja twierdzi jednak, że o handlu nie ma mowy. - Ten hermetyczny krąg osób nie handlował tymi rzeczami. To była grupa, która wymieniała się materiałami pornograficznymi, a więc wzbogacała swoje kolekcje w ten sposób, że rozsyłała swoje materiały i pozyskiwała cudze. Warunkiem otrzymania było udostępnienie swoich kolekcji albo przesłanie czegokolwiek. Tu nie ma handlu - podkreśla Paweł Międlar dementując w ten sposób doniesienia mediów.
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu: - 19-letniej kobiecie przedstawiono zarzut, że w okresie od 31 stycznia do 27 września 2006 r. posiadała w elektronicznej skrzynce pocztowej treści pornograficzne z udziałem małoletnich, w tym małoletnich poniżej 15 lat - mówi portalowi rzecznik prasowy prokuratury, Edward Podsiadły. - Z charakteru przestępstwa i jego skali można prognozować, że wobec wyżej wymienionej będzie możliwe orzeczenie surowej kary.
Sąd rejonowy w Tarnobrzegu wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu maturzystki na okres 3 miesięcy. Sąd uzasadnił to "realnie możliwym matactwem ze strony podejrzanej, a więc obawą utrudnienia postępowania". - Ta obawa utrudniania wynikała z jej postępowania po zatrzymaniu w sprawie ojca [początkowo zatrzymano ojca 19-latki, ale okazało się, ze jest niewinny i został zwolniony - przyp. red.]. Zachowanie to polegało na usuwaniu z pocztowej skrzynki internetowej treści zawierających pornografię dziecięcą i również inne zacieranie śladów przestępstwa - wyjaśnia rzecznik tarnobrzeskiej prokuratury.
Nie ma też pewności, czy prawdą jest, że 19-latka przyznała się do zarzucanych jej czynów. - Postępowanie przygotowawcze jest tajne, dlatego nie mogę powiedzieć, czy się przyznała, czy nie - mówi Edward Podsiadły z prokuratury w Tarnobrzegu.
Uczniowie i nauczyciele szkoły, do której chodzi Jadzia byli zszokowani informacjami. O zdarzeniu dowiedzieli się głównie z mediów. Dyrekcja szkoły zorganizowała spotkanie z wszystkimi uczniami. - Poinformowaliśmy o tym co się stało, ale raczej pod kątem takim, żeby przestrzec uczniów przed nieodpowiedzialnymi zachowaniami. Ale nikt w szkole nie wierzy, że to wszystko prawda - mówi Kazimierz Mazur, dyrektor krośnieńskiego "Kopernika".
Dyrekcja szkoły wszczęła początkowo procedurę skreślenia uczennicy z listy uczniów. - Na razie zbieramy informacje, a one są zbyt skąpe. Dopóki nie będzie konkretów, nie możemy podjąć żadnych kroków - zaznacza Kazimierz Mazur. Według statutu szkoły, do skreślenia z listy uczniów kwalifikuje się uczeń, który został skazany przez sąd prawomocnym wyrokiem.- Ona w dalszym ciągu jest uczennicą naszej szkoły. Obowiązuje nas domniemanie niewinności. Wszystko wskazuje na to, że ukończy szkołę w tym roku, bo do momentu kiedy została zatrzymana miała na tyle dużo ocen wystawionych, że może być sklasyfikowana - mówi dyrektor. Najprawdopodobniej, dni jej nieobecności zostaną usprawiedliwione. Statut szkoły nie przewidywał sytuacji, że uczeń może zostać tymczasowo zatrzymany.
Koleżanki i koledzy Jadzi z klasy nie chcą oficjalnie wypowiadać się w całej sprawie. Dyrektor zalecił "powściągliwość" w kontaktach z mediami. Ci, którzy z nami rozmawiali powtarzają tylko te same słowa: "to nie może być prawda", "to jakaś pomyłka", "ona nie mogła tego zrobić".
- Nie mogę powiedzieć o niej złego słowa. Jest taką osobą, na którą zawsze można było liczyć - mówi jeden z jej bliskich kolegów. - To był szok - opowiada o dniu, w którym dowiedział się o sprawie. - Byłem pewien, ze to jakieś plotki. Później w jednej z gazet zobaczyłem jej zdjęcie. To był totalny szok. Dalej nie wierzę, że to jest prawda. Ciężko racjonalnie to wyjaśnić. Ktoś mógł ją w to wrobić. To ostatnia osoba, którą mógłbym podejrzewać o takie coś.
Beata jest koleżanką Jadzi. Mieszkają w tej samej miejscowości, chodzą do tej samej szkoły. - To człowiek z natury dobry - opowiada. - Gdy ktoś powiedział, że jest głodny, to oddawała swoją bułkę, chociaż sama nie zjadła śniadania. Pożyczała notatki, książki. Warto było wysiąść z nią trzy przystanki wcześniej, po to tylko, żeby z nią porozmawiać. Rozmawiałyśmy godzinami.
- Była postrzegana jako wzór do naśladowania - potwierdzają nauczyciele. - Była zaangażowana w życie szkoły, występowała w szkolnym teatrze, śpiewała w chórze, brała udział w konkursach recytatorskich. Była koleżeńska. Z ocenami też nie było problemu, średnia powyżej 4. Już na zakończenie nauki w gimnazjum wpisano ją do "Złotej Księgi" najlepszych uczniów szkoły. Na świadectwie miała same piątki.
Jadzia jest też bardzo religijna - działała w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, śpiewała w chórze parafialnym, często jeździła na rekolekcje z dziećmi. Nie ma chłopaka.
Przyjaciele Jadzi, którzy znają ją od dziecka nie mogą dopuścić myśli, że zarzuty prokuratury są prawdziwe. - Wszystko o niej wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy z kim się pokłóciła, w kim zakochała - dlatego nikt w to nie wierzy. Pozostał nam jedynie płacz i bezradność.
Jurek Zagórski jest absolwentem "Kopernika", mieszkał w Jedliczu, przez dwa lata niemal codziennie jeździł z Jadzią do szkoły. - Jedlicze żyje tym tematem. To jest mała miejscowość i coś takiego strasznie uderza w ludzi - opowiada. - Media zrobiły straszną nagonkę na nią. A jej nigdy bym o to nie podejrzewał. Bez względu na to jaka jest prawda, uważam, że powinniśmy jej teraz pomóc, a nie dobijać.
Znajomi 19-latki nie mają racjonalnego wyjaśnienia całej sytuacji. - Może wpadła w takie złe towarzystwo, bo była otwarta na nowe znajomości? Może ktoś podszywał się za nią w Internecie? Może badała temat? - zastanawiają się głośno. Jadwiga jest uczennicą klasy o profilu dziennikarskim.
Znajomi twierdzą też, że nie ma większego pojęcia o komputerach. Zawsze prosiła znajomych o zainstalowanie i skonfigurowanie programów komputerowych.
Beata pokazuje nam jedną z kartek urodzinowych, które dostała od Jadzi. Kartka wypełniona jest bogatym tekstem życzeń. "Oprócz faceta życzę Ci tego, co najważniejsze... spełnienia marzeń i pragnień, cudownego wczoraj - pełnego fantastycznych wspomnień, dzisiaj pełnego słońca i jutra obfitego tylko w spełnione nadzieje. Uśmiechaj się często i zawsze od ucha do ucha nr 2. Nie zmieniaj się i łap każdą chwilę... Można by tu powiedzieć humanistycznie Carpe diem!!! Lub zauważyć (jak np. Paktofonika), że... chwile ulotne są... więc nie pozwól im uciec! Dąż do celu i wstawaj, skacz, tańcz, oddychaj, żyj." - to tylko fragment życzeń, które ozdobiła dodatkowo rysunkami m.in. kwiatów. - Czy kogoś takiego można porównać do pedofilów? - pytają retorycznie jej znajomi.
Według nich Jadzia planuje studiować pedagogikę wczesnoszkolną lub resocjalizację. Szkoła chce umożliwić jej zdanie matury w wyznaczonym terminie. - Mam nadzieję, że do tego czasu wróci - mówi dyrektor I LO. Za maturzystką wstawili się także rodzice i cała jej klasa.
W momencie publikacji tego tekstu portal dowiedział się, że Jadwiga została zwolniona z aresztu w Nisku za poręczeniem majątkowym w wysokości 15 tys. zł. Sąd zamienił areszt na poręczenie ze względu na zbliżający się termin egzaminu maturalnego podejrzanej. Maturzystka chodzi już do szkoły.
Po zakończeniu śledztwa prokurator sporządza i wnosi do sądu akt oskarżenia. Sąd orzeka wówczas, czy sprawca jest winien, czy nie. Nie wiadomo jak długo potrwa sprawa, bo śledztwo jest w fazie początkowej.
Za rozpowszechnianie materiałów pornograficznych z udziałem małoletnich grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.