ARCHIWUM 1999-2017

Ewakuacja uczniów, bomby nie było

W czwartek (17.04) uczniowie i pracownicy szkół na osiedlu Traugutta zostali ewakuowani. Przyczyną był anonimowy telefon z informacją o podłożeniu bomby w jednym z budynków. Całe zajście okazało się głupim żartem, ale jego sprawca nie ucieknie od odpowiedzialności.
Redakcja Portalu
Budynek Miejskiego Zespołu Szkół Nr 4, w którym odebrano telefon o rzekomej bombie

Tuż przed godziną 10:00 do sekretariatu Gimnazjum nr 4 zadzwonił telefon. Anonimowy rozmówca poinformował, że w szkole jest bomba, która wybuchnie za godzinę, po czym rozłączył się. - Był to męski głos młodego człowieka - mówi Jolanta Gębarowska, dyrektor Miejskiego Zespołu Szkół nr 4. Informacja ta natychmiast została przekazana policji, a w szkole zarządzono ewakuację.

Na osiedlu Traugutta znajdują się trzy szkoły: II Liceum Ogólnokształcące oraz Miejski Zespół Szkół nr 4, w skład którego wchodzi Szkoła Podstawowa nr 15 i Gimnazjum nr 4. Wszystkie osoby przebywające w budynkach - w sumie około 1500 osób, zostały wyprowadzone. - Żeby nie wywołać paniki, nie mówiliśmy o jaką sytuację chodzi. Dzieci otrzymały komunikat, ze opuszczamy budynek. Miały się szybko spakować, ubrać w szatni i opuścić teren szkoły - relacjonuje dyrektor.

Starsi uczniowie ewakuację przyjęli - co tu kryć - z zadowoleniem. Gorzej było z młodszymi, niektórzy byli bardzo przestraszeni. Młodzież została zwolniona do domu, natomiast najmłodsze dzieci trafiły do pobliskiego przedszkola. Stamtąd odbierali je rodzice. - W tym czasie skierowani na miejsce policjanci zabezpieczyli teren i rozpoczęli przeszukiwanie pomieszczeń szkoły - informuje Marek Śliwiński z Komendy Miejskiej Policji w Krośnie. Dokładne sprawdzanie czy w obiekcie nie znajduje się wspomniana bomba trwało kilka godzin, gdyż objęty poszukiwaniem teren był duży. Informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego okazała się fałszywym alarmem.

Jednocześnie zaraz po otrzymaniu zgłoszenia, policjanci z sekcji kryminalnej rozpoczęli poszukiwanie osoby, która zadzwoniła do szkoły z tą wiadomością. - Działania operacyjne zostały powzięte od razu. Dojście do sprawcy zajmie nie dłużej niż kilka dni - zapewnia Marek Śliwiński. - Nie jest to pierwsze tego typu zajście, w przeszłości spotykaliśmy się z podobnymi informacjami, które później okazywały się fałszywe. Zwykle sprawców odnajdywaliśmy - dodaje.

- Jeżeli okaże się, że jest to uczeń szkoły podstawowej lub gimnazjum, to ze strony szkoły grozi mu nagana, przeniesienie do innej klasy lub za zgodą kuratora oświaty przeniesienie do innej szkoły - wyjaśnia Jolanta Gębarowska. Jeśli to uczeń szkoły ponadgimnazjalnej - może nawet zostać wydalony ze szkoły.

Za swój czyn sprawca odpowie również przed sądem. Głupi żart będzie go słono kosztował. - Koszty tych operacji zazwyczaj idą w tysiące złotych. Jest nimi obciążany sprawca - mówi policjant. Za szkody wyrządzone przez nieletnich odpowiadają rodzice bądź prawni opiekunowie. Jeżeli będzie to osoba pełnoletnia sama poniesie odpowiedzialność materialną.

W akcji oprócz policjantów brała udział straż pożarna oraz pogotowie gazowe.

Aneta Kut, fot. Adrian Krzanowski